Zatrzymanie Doroty R. to ustawka i akcja promocyjna nowego "Pitbulla"?

Wczoraj media obiegła informacja o zatrzymaniu Doroty "Dody" R. Znanej polskiej piosenkarce postawiono zarzuty. Na podstawie oskarżenia grozi jej do 5 lat więzienia. A co, jeśli sprawa ma drugie dno?

fot. screen z Instagrama / @dodaqueen

Warszawa, 22 listopada, godzina 6.00. Policja wchodzi do mieszkania znanej polskiej piosenkarki Doroty „Dody” R., by przewieźć ją do prokuratury, gdzie mają zostać postawione jej zarzuty. Wyprowadzić kobietę z mieszkania udaje się jednak dopiero po czterech godzinach. Po południu Dorota R. słyszy zarzuty – grozi jej do 5 lat pozbawienia wolności. Niedługo później pełnomocnik pokrzywdzonego, tj. byłego narzeczonego oskarżonej, Emila Haidara, żąda dla R. 10 lat więzienia.

Od wczoraj zarówno media, jak i fani Dody, żyją jej zatrzymaniem. Sytuacja zmienia się bardzo dynamicznie. Na temat oskarżenia piosenkarki podniosła się niemal ogólnopolska dyskusja. Co ciekawe, niektórzy obserwatorzy wysnuli odważną teorię, jakoby całe zatrzymanie miało być ustawką, której celem jest promocja nowego filmu z Dodą w jednej z głównych ról.

Teoria ta ma całkiem spore grono zwolenników. Przychyla się ku niej również Karolina Korwin-Piotrowska, która w rozmowie z WP Gwiazdy stwierdziła: „W jakimś sensie to dzisiejsze zatrzymanie może być ciekawą promocją „Pitbulla”, który wychodzi na przyszły rok”. Dalej jednak zaznacza, że choć na zatrzymaniu Doda może chcieć promować swój nowy film, nie ma mowy o jakiejkolwiek ustawce. „Myślę, że to jest zbyt poważna sprawa, żeby jednak o to chodziło. O tej sprawie słyszy się już od dobrych kilku miesięcy. Myślę, że Roman Giertych nie stawiałby swojego nazwiska i renomy, gdyby wiedział, że nie jest w stanie tego wygrać” – mówi.

Do wypowiedzi Korwin-Piotrowskiej odniósł się wywołany przez nią do odpowiedzi Roman Giertych, który reprezentuje Emila Haidara. Jego zdaniem również coś jest na rzeczy, jednak nie chodzi wcale o promocję nowego „Pitbulla”.

„Jako obywatel, a nie pełnomocnik strony uważam, że nieprzypadkowo doszło do zatrzymania akurat w środę. Termin został dobrany pod kątem potrzeb PR-owskich, a nie pod kątem postępowania. Na pewno było to związane z tym, że wczoraj Sejm zaczął pracować nad ustawami dotyczącymi reformy sądownictwa” – mówi mecenas. „Nie słyszałem, że by kiedykolwiek ktoś czekał dwie godziny. Nawet 15 minut policja nie czeka, gdy jest zarządzone przeszukanie. Przecież w tym czasie ta osoba może ukryć lub zniszczyć dowody” – zauważa.

Polecamy

Więcej z kategorii

Najchętniej czytane