Niedawno Robert Lewandowski obronił licencjat, przez co stał się jednocześnie najlepiej wykształconym piłkarzem Bayernu Monachium. Polacy cieszyli się z sukcesu rodaka, zaś Niemcy – zaczęli się śmiać. Niemiecki dziennik „Suddeutsche Zeitung” wykpił temat pracy licencjackiej Roberta Lewandowskiego. Ta brzmiała – przypomnijmy – „RL9. Droga do sławy”.
Dziennik uznał Lewandowskiego za prekursora nowego gatunku literackiego, proponując tytuły prac licencjackich dla kolejnych sportowców – gdyby tylko zdecydowali się na ukończenie studiów. I tak na przykład Cristiano Ronaldo mógłby napisać obszerną pracę pt. „Estetyka męskiego ciała od starożytności do współczesności”, a Oliver Kahn (rezerwowy bramkarz, który podczas mundialu w 2016 roku wystąpił jedynie w meczu o trzecie miejsce – wygranym przez Niemcy) – „Podstawowe błędy strategiczne selekcjonera reprezentacji Niemiec w wyborze bramkarza na przykładzie Mistrzostw Świata 2006. Niewątpliwie obiektywna analiza faktów”. Joachim Loew, selekcjoner niemieckiej reprezentacji, mógłby natomiast poruszyć następujący temat: „Metamorfoza w Czarnym Lesie: od Jogiego do Yogi” (nawiązanie do przezwiska Jogi, jak nazywano Loewa w dzieciństwie).
Próbując wykpić Lewandowskiego, niemiecki dziennik pokazał jednak całą prawdę – wręcz najcalszą. Robert Lewandowski jest nie tylko pionierem i prekursorem, ale i odnowicielem. Dzięki niemu polska piłka przeżywa przecież renesans. Jednak czy to tylko zasługa Lewanowskiego? Posłuchajcie, co na ten temat ma do powiedzenia kabaret „I tyle”: