Na fali skandalu z Harveyem Weinsteinem w roli głównej w mediach społecznościowych utworzył się już niemal ruch, który ma pokazać, jak wiele kobiet dotyka przemoc seksualna i molestowanie. Media społecznościowe zaczęły więc zalewać wpisy z hashtagiem #MeToo, lub po polsku - #JaTeż. Cel jest prosty – ukazać skalę zjawiska.
Bilans jest przerażający – w dobę na Facebooku pojawiło się 12 milionów takich wyznań, zaś na Twitterze 500 tysięcy kolejnych. Wiele kobiet wciąż jednak boi się mówić o tym, że były ofiarami molestowania. Jedna z użytkowniczek Twittera przytoczyła historię, która ją spotkała, kiedy podróżowała metrem.
„Nie chciałam podglądać ani szpiegować, ale dziewczyna obok mnie trzymała swój telefon dokładnie na linii mojego wzroku, przy oknie. Zobaczyłam, że otwarła Facebooka i zaczęła pisać „me too”. Od razu to usunęła. Napisała jeszcze raz i opublikowała. Popatrzyła na mnie i było już jasne, że zorientowała się, że widziałam, co napisała. Szybko położyłam dłoń na jej ramieniu, co było impulsywne i pewnie dla niej dziwne. Sięgnęła mojej dłoni i ją uścisnęła” – pisze kobieta, która również doświadczyła przemocy seksualnej. „Jeśli wydaje wam się, że jesteśmy anomaliami, jesteście głupcami” – dodaje.
We all have a voice. Let it be heard. #MeToo pic.twitter.com/AF7EHRrK03
— Montana 🌹 (@montanaskye_) October 17, 2017