Dwadzieścia sześć lat temu niespodziewanie zmarł Miles Davis. Artysta uznawany jest za prawdziwą legendę - ikonę jazzu; jednego z najbardziej utalentowanych muzyków. Zmarł w skutek udaru mózgu w wieku 65. lat. Jego twórczość odmieniła oblicze muzyki, nie tylko autorskimi projektami, ale również ogromnym wpływem na kolejne pokolenia muzyków rozmaitych gatunków.
"Miles Davis potrafił kreować rzeczywistość wokół siebie. Od grania zaczynając, na strojach kończąc. Jednym słowem artysta totalny" - wspominał Wojtek Mazolewski.
Davisa jeszcze za życia nazywano geniuszem. Nie ma wątpliwości, że był wirtuozem trąbki oraz jedną z największych osobowości w historii muzyki. Odmienił jej oblicze nie tylko swoimi nagraniami, ale również projektami tych, którzy tworzyli pod jego wpływem.
Ostatnim albumem, nad którym pracował, był Doo Bop. Współpraca Davisa z raperem i producentem Easy Mo Bee zaowocowała niepowtarzalnym połączeniem jazzu i hip hopu.
Milesa Davisa zapamiętamy jako postać ekscentryczną i charyzmatyczną. Bardzo szybko znalazł się na pozycji wybitnego jazzmana, lidera, kompozytora i artysty bezkompromisowego: "Nie obchodzi mnie, czy krytycy mówią o mnie źle czy dobrze. Moim najbardziej surowym krytykiem jestem ja sam i jestem zbyt próżny na to, by grać cokolwiek, co jest moim zdaniem złe".