Monika Olejnik zagościła na okładce nowego numeru „Urody życia”. Magazynowi udzieliła wywiadu, w którym odniosła się m. in. do swojego wieku. „Zawsze sobie odejmowałam lat. Jak skończyłam 10, to już przeżywałam, że jestem stara. Podobnie potem. Miałam trzydzieści parę lat, jechałam na reportaż w Polskę, pytano mnie o wiek, a ja podawałam mniej. Pływałam na Korsyce przy dużej fali, kiedy nagle porwał mnie tak silny prąd, że ciężko było mi wrócić na brzeg. Pomogli mi ratownicy, którzy po akcji rutynowo zapytali o wiek, a ja, taka lekko nieprzytomna, podtopiona, od razu odjęłam sobie 10 lat. Tak mam i zawsze miałam” – opowiada Olejnik.
Dziennikarka opowiedziała również inną rozbrajającą anegdotę na temat swojej daty urodzin. „Nie obchodzę urodzin. Kiedyś zadzwonili do mnie z Encyklopedii Britanniki, żeby umieścić mój biogram. Ale skoro miała być tam podana data urodzenia, podziękowałam i zrezygnowałam z miejsca w tej prestiżowej publikacji”.
Monika Olejnik w tym roku skończyła 61 lat. Ma za sobą jedno małżeństwo, a ze swoim obecnym partnerem, Tomaszem Ziółkowskim, żyje bez ślubu. Mimo tego na okładce „Urody życia” wystąpiła w sukni ślubnej. Czyżby chciała coś zasugerować?
Co więcej, w takiej samej sukni, w jakiej Olejnik pozowała do zdjęcia, Anna Lewandowska stanęła na ślubnym kobiercu cztery lata temu. Przypomnijcie sobie, jak wówczas prezentowała się trenerka. Która z pań wygląda waszym zdaniem korzystniej?