Justyna Steczkowska wystąpiła już na Eurowizji. „Straszny moment, jak musiałam wrócić do kraju”

Justyna Steczkowska ubiega się o powrót na eurowizyjną scenę po 30 latach. W tym roku chce reprezentować Polskę z piosenką „Gaja”. Kiedy w 1995 roku zaśpiewała utwór „Sama”, nie zajęła w konkursie wysokiego miejsca. „Pamiętam ten straszny moment, jak musiałam wrócić do kraju” – wspomina w rozmowie z RMF FM. Dziś mówi się, że jej występ sprzed lat wyprzedził swoje czasy.

Justyna Steczkowska zawalczy o Eurowizję 2025

Telewizja Polska ogłosiła niedawno nazwiska finalistów tegorocznych preselekcji do Eurowizji. W trakcie koncertu pod hasłem „Wielki finał polskich kwalifikacji” o reprezentowanie Polski zawalczy dziesięcioro wykonawców. Wśród nich znalazła się Justyna Steczkowska, która w biało-czerwonych barwach na eurowizyjnej scenie wystąpiła już w 1995 roku z utworem „Sama”. O powrót do konkursu ubiegała się też w zeszłym roku, ale wtedy komisja wybrała Lunę z „The Tower”, a ona zajęła drugie miejsce. W tym roku to widzowie zdecydują.

Eurowizja 2025. TVP oficjalnie ogłasza kandydatów z Polski
We wtorek 14 stycznia Telewizja Polska oficjalnie ogłosiła uczestników tegorocznych preselekcji do Eurowizji. Jeden z kandydatów w maju będzie reprezentował Polskę w Bazylei. Kto pojedzie do Szwajcarii?

Steczkowska reprezentowała Polskę w 1995 roku

Justyna Steczkowska w 1995 roku zajęła osiemnaste miejsce na dwudziestu trzech uczestników. Wtedy jej piosenka „Sama” nie została doceniona, dziś natomiast wśród fanów konkursu panuje przekonanie, że Eurowizja nie była jeszcze wtedy „gotowa” na taki utwór i reprezentantka Polski niejako wyprzedziła swoje czasy. 

O tym, jak wspomina reprezentowanie kraju 30 lat temu, Justyna Steczkowska opowiedziała Mateuszowi Opyrchałowi w podcaście „Studio 96.0”, którego premiera już dziś o godzinie 18.00 na kanale YouTube radia RMF FM.

Pamiętam ten straszny moment, jak musiałam wrócić do kraju – przyznała, tłumacząc:

„Teraz wiele rzeczy się dzieje, a wtedy był program pierwszy i drugi Telewizji Polskiej, Eurowizja była świętem narodowym, takim, jakim są mecze. Więc wracasz i przegrałeś, to czujesz się po prostu jak Lewandowski po tym, jak nie strzelił żadnego gola. To było dla mnie trudne, na pewno, ale i tak nie było tak źle. Moi fani przyjęli mnie z miłością. Było też do mnie wiele żali i pretensji, co jest zrozumiałe, w końcu przegrałam”.

To była dla mnie cenna lekcja. Pojechałam z taką piosenką, jaką chciałam rzeczywiście zaśpiewać, ale za swoje decyzje bierze się odpowiedzialność. (…) Nie miałam żalu do nikogo oprócz siebie – mówi po latach.

Zobacz także