Szokujące wyznanie perkusisty Queen. Freddie Mercury „wył jak wściekła koza”

Legendarny perkusista zespołu Queen, Roger Taylor, podzielił się zaskakującymi wspomnieniami na temat początków kariery Freddiego Mercury'ego. Jak brzmiał głos ikony rocka, zanim stał się sławny?

75-letni Roger Taylor, perkusista legendarnego zespołu Queen podzielił się zaskakującymi wspomnieniami dotyczącymi wczesnych lat działalności grupy i unikalnego stylu śpiewu Freddiego Mercury'ego. W rozmowie z okazji premiery zremasterowanej wersji debiutanckiego albumu zespołu, Taylor przyznał, że początkowo głos frontmana brzmiał jak u „wściekłej kozy”, co wywołało przerażenie na twarzy jego matki.

Od „wściekłej kozy” do legendy rocka

Freddie Mercury, który zmarł w 1991 roku na zapalenie płuc spowodowane AIDS, jest dziś pamiętany jako jeden z najwybitniejszych wokalistów wszech czasów. Jednak, jak w rozmowie z „Daily Mail” wspomina Taylor, droga do osiągnięcia sławy i charakterystycznego, operowego brzmienia głosu Mercury'ego była długa i wymagała dopracowania. ”Nie zdajecie sobie sprawy, jak okropnie brzmiał na początku. Jego wibrato... Twarz mojej matki, gdy go zobaczyła, mówiła wszystko” - opowiada perkusista.

Roger Taylor podkreśla jednak, że pomimo początkowych trudności, Freddie Mercury „okazał się cudownym Freddiem, którego nigdy nie zapomnimy”. 

Mimo niepewnych początków, członkowie Queen mieli pełne przekonanie co do swoich umiejętności i potencjału Mercury'ego.

Mieliśmy wiarę, bo potrafiliśmy grać i wierzyliśmy w Freddiego

- mówi Taylor.

Po śmierci Mercury'ego, Queen przestało istnieć w pierwotnej formie, jednak Roger Taylor i Brian May kontynuowali działalność pod szyldem zespołu, koncertując z wokalistą Adamem Lambertem.

Nowe życie debiutanckiego albumu

Wydarzenie w londyńskim Ham Yard Hotel było okazją do świętowania premiery nowej, zremasterowanej edycji debiutanckiego albumu Queen. Album, pierwotnie wydany w 1973 roku, przeszedł kompleksową obróbkę, oferując fanom nowe aranżacje, alternatywne wersje utworów, dema oraz nagrania koncertowe, w tym z pierwszego występu zespołu w 1970 roku.

Brian May, gitarzysta zespołu, podkreślił, że nowa wersja albumu jest znacznie bliższa temu, co zespół chciał osiągnąć w 1973 roku. „Nie mówię, że oryginalna wersja była zła – po prostu nie była tym, czego pragnęliśmy” - wyjaśnia May. Dzięki nowoczesnej technologii udało się osiągnąć brzmienie, które członkowie zespołu zawsze chcieli zaprezentować swoim fanom.

Zobacz także