Nie żyje Elżbieta Zającówna
Elżbieta Zającówna nie żyje. Ta informacja wczoraj obiegła media. Aktorka zmarła 28 października w wieku 66 lat. Wiadomość o jej śmierci przekazał Związek Artystów Scen Polskich. - Z wielkim smutkiem i niedowierzaniem żegnamy naszą koleżankę Elżbietę Zającównę – przekazano w poście opublikowanym na Facebooku.
Przyczyna śmierci aktorki nie została podana, jednak wiadomo, że chorowała. Zdiagnozowano u niej chorobę von Willebranda, czy schorzenie związane z zaburzeniami krzepliwości krwi.
Kiedy poważnie zachorowałam, zrozumiałam, co jest w życiu najważniejsze. Zmieniło się moje podejście do zawodu. Powiedziałam sobie, że nie będę umierać na scenie – mówiła w rozmowie z „Vivą”.
Elżbieta Zającówna nie żyje. Poruszające pożegnania gwiazd
Informacja o tym, że Elżbieta Zającówna nie żyje, zszokowała nie tylko jej fanów, ale i środowisko aktorskie. W mediach społecznościowych pojawiły się liczne wpisy, w których celebryci wspominają i żegnają koleżankę.
Piotr Gąsowski zamieścił na Instagramie jej zdjęcie, a w opisie zwrócił się do aktorki. - Eluniu. Jest noc… nie mogę spać … Dawno się nie widzieliśmy… lecz zawsze miałem wrażenie , że zaraz się zobaczymy. Tyle tematów zawsze przegadywaliśmy… tyle przygód i występów , wspólnie , przeżyliśmy… zawsze byłaś uśmiechniętym słońcem , zawsze miałaś dobre słowo dla ludzi , nigdy nie epatowałaś chorobą czy niedyspozycją i nie oczekiwałaś użalania się nad sobą. Eluniu… Byłaś dobrym, serdecznym człowiekiem… Odeszłaś tak cicho , jak żyłaś … nie chciałaś abyśmy się zamartwiali… Ale my chcemy się zamartwiać, bo się to Tobie , po prostu i po ludzku należy! Będziemy tęsknić bardzo! A Gabrysię , Krzysia, wszystkich Twoich bliskich przytulamy i zapewniamy , że …jesteśmy! Śpij Elu spokojnie! – napisał.
Mateusz Damięcki również opublikował pożegnalny wpis:
Kiedy *Hanka Trzebuchowska* Pani Eli pojawiała się na planie, mój *Jurek*, mój biedny *Jurek* był w opałach. Ale nie tylko on. Również i ja, grający go Mateusz. Pani Elu, jest tak wielu, którzy się w Pani skrycie kochali… była Pani wspaniała w „Matkach, żonach i kochankach” . I nie tylko. Dziękuję. Jurek/Mateo
Poruszające pożegnalne słowa w sieci zamieściła także Agata Młynarska. - Odeszła Ela. Nie mogę uwierzyć, że to piszę. Jedna z najpiękniejszych, najatrakcyjniejszych kobiet jakie poznałam, pracując w TVP. Klasa i styl. Wdzięk i urok. Te oczy, ten uśmiech! Nogi do sufitu! Burza włosów! Zawsze elektryzowała publiczność. W jej roześmianym spojrzeniu, dostrzegałam zawsze odrobinę smutku. Miała w sobie wrażliwość i ulotną delikatność. Choć cierpiała na poważną chorobę, nigdy nie dała nam odczuć, że ma problem. W trudnych czasach braku wszystkiego w Polsce, Elżbieta zachwycała światowym stylem. Serdeczna, radosna, uczynna. Miała też ogromne poczucie humoru, zresztą nie mogło być inaczej, skoro była żoną jednego z najlepszych polskich satyryków - Krzysztofa Jaroszyńskiego. W latach 90tych patrzyłam na nich, jak na parę z Hollywood. Dziś nazwalibyśmy ich power couple. „Vabank” czy „Matki, żony i kochanki”, to dla mnie właśnie Ela. Spotkałyśmy się wiele razy, przy koncertach, biesiadach tvp2, Bezludnej Wyspie, czy wielu innych programach. Zamykam oczy i widzę jak śpiewa i tańczy na scenie, śmieje się do nas.
Elu, tam, dokąd powędrowałaś pewnie też jest wielka scena…i coraz większą publiczność… będziemy bardzo tęsknić za Tobą! Twojej ukochanej córce Gabrysi i Krzysiowi, rodzinie, bliskim, przyjaciołom składam wyrazy najszczerszego współczucia