„Rolnik szuka żony”. Marta Paszkin i Paweł Bodzianny razem po programie
Uczestnicy programu: „Rolnik szuka żony” cieszą się sporym zainteresowaniem zarówno wtedy, jak TVP pokazuje nowe odcinki, jak i po zakończeniu emisji show. Tak jest w przypadku pary z 7. edycji „RszŻ”. Marta Paszkin i Paweł Bodzianny, bo właśnie o nich mowa, nie tylko znaleźli miłość przed kamerami, ale też zyskali niemałą rozpoznawalność! „Rolnikowi” fani chętnie sprawdzają najnowsze informacje na temat wspomnianego duetu, a Paweł i Marta nie pozostawiają ich bez wieści. Dziś zakochani są już małżeństwem i wspólnie wychowują dzieci: Adama i Grację. Paszkin ma również córkę z poprzedniego związku – Stefanię.
Marta z „Rolnika…” aktywnie działa na Instagramie, gdzie ostatnio podzieliła się z internautami historią „ku przestrodze”. Okazało się bowiem, że rodzina, będąc na wakacjach w Turcji, na kilka godzin przed powrotem trafiła do szpitala!
Problemy zdrowotne rodziny Marty Paszkin w Turcji
Marta Paszkin prowadzi konto w sieci, gdzie od czasu do czasu przekazuje informacje prosto „z życia”. Właśnie tą drogą żona Pawła Bodziannego najpierw wyjawiła, że wraz z mężem i dziećmi udała się do Turcji na wypoczynek, a potem opowiedziała finał tej historii. Niemal tuż przed podróżą na lotnisko podróżnicy czuli się na tyle źle, że konieczna była wizyta w szpitalu. Paszkin opublikowała w sieci krótki filmik przedstawiający podróż z dziećmi karetką, a następnie – przyjmowanie kroplówek na szpitalnej sali.
Wiele wyjaśnia opis do wspomnianego nagrania. Partnerka hodowcy szkockich krów pokrótce opisała, co działo się w ostatnich godzinach ich pobytu w Turcji:
Nie chcę demonizować Turcji i pisać o tym, co się nam na parę godzin przed wylotem przytrafiło. Wręcz przeciwnie, chcę Turków pochwalić – w hotelu byli akurat lekarze, którzy szybko pomogli skoordynować pomoc. Przypadki (wypadki, zarazki, wirusy, bakterie) chodzą po ludziach, nie warto dokładać sobie stresu rozmyślaniami, „ile będzie kosztować pomoc medyczną”. Nie żałujcie nigdy na wykupieniu ubezpieczenia, bo to niewielka oszczędność w stosunku do tego, co możecie stracić.
W odpowiedzi na jeden z komentarzy odpowiedziała, z czym się mierzyli:
Jakiś wirus, bakteria cos w ten deseń.
Na szczęście sytuacja została szybko opanowana, a Marta i Paweł wraz z dziećmi mogli bezpiecznie wrócić do domu. My niezmiennie życzymy dużo zdrowia!