Bogusz Bilewski trafił do zakładu wychowawczego
Bogusz Bilewski urodził się w 1930 roku w Starachowicach. Rodzice mieli bardzo odmienne wizje tego, kim stanie się w przyszłości. Matka planowała dla niego karierę śpiewaka, ojciec – inżyniera. Małżeństwo rozstało się po wojnie, a syn zamieszkał z mamą w Krakowie. To wtedy pojawiły się pierwsze pogłoski o tym, że „zaczął chuliganić”. Zaowocowało to decyzją ojca o umieszczeniu go w Zakładzie Wychowawczym Towarzystwa Salezjańskiego w Ostrzeszowie. Mało kto wówczas przypuszczał, że sprawiający problemy trudnym charakterem Bogusz Bilewski wkrótce rozpocznie studia aktorskie i stanie się jednym z najpopularniejszych aktorów czasów PRL.
Początki kariery Bogusza Bilewskiego
W 1954 roku Bogusz Bilewski ukończył Państwową Wyższą Szkołę Teatralną. Wyjechał do Gdańska z Bogumiłem Kobielą, Zbigniewem Cybulskim i Kaliną Jędrusik. Zadebiutował w Teatrze Wybrzeże. Później wrócił do stolicy i występował w wielu miejscach. Grał chociażby rolę Romea, choć szczyt jego rozpoznawalności miał dopiero nadejść. W tygodniku „Ekran” w 1959 pojawiła się informacja, że zagra on Zbyszka z Bogdańca w „Krzyżakach”. Miesiąc później wiadome już było, że rolę dostał Mieczysław Kalenik. Bilewski zaczął zmieniać się fizycznie, czym przyciągnął do siebie propozycje ról charakterystycznych.
Niezapomniany Waluś Kwiczoł
Zostanie aktorem charakterystycznym okazało się strzałem w dziesiątkę. Widzowie do dziś pamiętają Walusia Kwiczoła z „Janosika” – zagrał go właśnie Bogusz Bilewski. Poza tą kreacją należy wymienić jeszcze Jana Ulanickiego z „Kariery Nikodema Dyzmy” i Kulwiec-Hippocentaurusa z „Potopu”. Prywatnie mężczyzna cieszył się sympatią przyjaciół, którzy opisywali go jako ciepłego, otwartego i zabawnego. Tak mówiła o nim córka Mariana Łącza, Laura Łącz:
To był kolega mojego ojca. Mieszkał blisko nas na Saskiej Kępie. Była to taka zgrana paczka: Bogusz, Witek Pyrkosz, Wieńczysław Gliński i mój tata. Grali taką wesołą grupę w "Janosiku", ale tacy sami byli też prywatnie. Mój ojciec nie zapraszał gości do domu na wieczorne biesiady, raczej na obiad czy kolację. Ale Bogusz Bilewski u nas bywał, bo był bardzo lubianym kolegą.
Bilewski był też człowiekiem szanowanym, mimo że sporo mówiło się o jego trybie życia pełnym imprez, alkoholu i bójek. Podobno wielokrotnie doprowadzał do tego, że całkowicie brakowało mu pieniędzy. Przez to miał sprzedać swojego trabanta. W wywiadzie dla „Rewii” Witold Pyrkosz wspomniał o jego rozpoznawalności w środowisku góralskim:
Boguś był ulubionym ceprem. Górale kłaniali mu się w pas w każdej knajpie w Zakopanem.
Z kolei Jerzy Cnota w „Super Expressie” opisał jedną z brutalnych sytuacji:
"Wziąłem pieniądze, miałem imieniny, więc z kilkoma chłopakami z planu poszliśmy do baru. Był Witek Pyrkosz, Bogusz Bilewski... Nagle Bogusz, czyli Kwiczoł, prosi mnie, bym mu pożyczył tysiąc złotych. Dałem. Znikł, a po chwili doszło do bójki. Bogusz, który już się opił, awanturował się, dostał po ryju. Nie wiem od kogo, może od takich dwóch cichociemnych, co chcieli go oskubać, a może od bokserów, którzy też mieli bankiet".
Bogusz Bilewski – życie prywatne
Swoją żonę Annę poznał na planie „Janosika”. Ona sama w wywiadzie dla „Retro” mówiła, że nie była to miłość od pierwszego wejrzenia, choć uczucie przyszło z czasem. Para doczekała się dwójki córek – Maryni i Agnieszki. Mieszkał z nimi jeszcze syn z poprzedniego związku Bilewskiego. Żona Bogusza mówiła o wielkim oddaniu dla dzieci, które były jego oczkiem w głowie. Chętnie angażował się w domowe obowiązki i wychowanie.
Pod koniec swojego życia walczył z chorobami. Mimo dobrych nawyków, czytania książek, uprawiania sportu, zdiagnozowano u niego cukrzycę i niewydolność krążenia. Przyczyną jego śmierci był wylew, którego doznał na zjeździe koleżeńskim we Wrocławiu 14 września 1995 r. Miał 64 lata. Pochowano go na Powązkach.