Zgodnie ze złożonym w środę pozwem, artystka miała nielegalnie wykorzystać w "objęte prawami autorskimi teksty, melodię i aranżację muzyczną" z utworu z 2002 roku "Release a Wiggle" zespołu Da Showstoppaz. Zsamplowany fragment piosenki "Explode", nagranej przez raperkę Big Freedia, z charakterystycznym okrzykiem "release ya wiggle", po latach miał zostać użyty w przeboju "Break My Soul".
Autorzy oryginału chcą rekompensaty
Sprawa nabiera dodatkowego wymiaru, ponieważ w pozwie wymienieni zostali nie tylko Big Freedia i Beyoncé, ale i Jay-Z oraz wytwórnia Sony Music. Oskarżenie o naruszenie praw autorskich dotyczy zatem całego łańcucha produkcji i dystrybucji utworu "Break My Soul".
Pozew złożony przez członków Da Showstoppaz nie ogranicza się jedynie do przeprosin za wykorzystany sampel. Artyści domagają się szeroko zakrojonego uznania ich wkładu w powstanie utworów "Explode" i "Break My Soul", a także rekompensaty finansowej, która miałaby obejmować tantiemy z tytułu zysków generowanych przez oba utwory, trasy koncertowej Beyoncé oraz koncertowego filmu.
Czy sampel może być uznany za plagiat?
Sytuacja ta rzuca światło na coraz częstsze spory dotyczące praw autorskich w branży muzycznej, bowiem granice inspiracji i plagiatu wydają się być coraz bardziej rozmyte. Ostateczne rozstrzygnięcie sprawy będzie miało znaczenie nie tylko dla bezpośrednio zainteresowanych stron, ale może również wpłynąć na przyszłe podejście artystów i producentów do korzystania z sampli oraz na interpretację prawa autorskiego w muzyce.
W obliczu tych oskarżeń społeczność muzyczna z niecierpliwością oczekuje na dalszy rozwój wydarzeń. Sprawa Beyoncé i utworu "Break My Soul" staje się kolejnym przypomnieniem o skomplikowanej równowadze między twórczością a prawnymi ograniczeniami, które rządzą światem muzyki. Jak potoczą się losy tej głośnej sprawy? Czas pokaże, ale jedno jest pewne – w muzyce, podobnie jak w prawie, każdy detal ma znaczenie.
Źródło: RMF FM/PAP Life