Ktoś próbował porwać Kożuchowską. "Nie mogłam krzyczeć, bo zasłonili mi usta". Aktorka apeluje

Małgorzata Kożuchowska opublikowała w sieci wpis, w którym opowiedziała o próbie porwania, jaka miała miejsce lata temu. Została wtedy napadnięta przez dwóch mężczyzn, którzy próbowali wciągnąć ją do samochodu. Życie uratowali jej świadkowie. Aktorka apeluje, aby nigdy nie być obojętnym, kiedy widzimy, że komuś grozi niebezpieczeństwo.

Małgorzata Kożuchowska wspomina próbę porwania

Małgorzata Kożuchowska opublikowała w mediach społecznościowych wpis, w którym zabrała głos na temat bardzo ważnego tematu społecznego. Aktorka apeluje w nim o reagowanie w sytuacji, kiedy widzimy, że komuś zagraża niebezpieczeństwo. Opisała, co wydarzyło się w jej życiu lata temu. Kiedy jeszcze studiowała, została zaatakowana przez dwóch mężczyzn, którzy próbowali wciągnąć ją do samochodu:

Lata temu. Byłam jeszcze wtedy studentką. W drodze powrotnej z uczelni do domu zostałam napadnięta przez dwóch mężczyzn, którzy próbowali wciągnąć mnie do samochodu. Broniłam się. Nie mogłam krzyczeć, bo zasłonili mi usta. Po chwili szamotaniny puścili mnie i uciekli…

Kożuchowska miała bardzo dużo szczęścia. Napastnicy wystraszyli się auta, które pojawiło się wtedy na miejscu zdarzenia. Kierowca zatrzymał się i pomógł jej bezpiecznie wrócić do domu.

W uliczkę, na której się to działo wjechał samochód i to on ich wystraszył. Zatrzymał się przy mnie i odwiózł bezpiecznie do domu. To, że pojawił się w tym momencie, w tym miejscu uratowało mi życie – wspomina.

Ktoś próbował porwać Małgorzatę Kożuchowską

Małgorzata Kożuchowska dodała także, że choć wszystko zakończyło się szczęśliwie, przez bardzo długi czas miała koszmary. Choć wiedziała, że musi krzyczeć, nie zawsze się to udawało.

Jeszcze wiele lat później prześladował mnie sen, w którym grozi mi niebezpieczeństwo i wiem, że muszę krzyczeć; próbuję, ale nie mogę wydobyć głosu. Czasem się udawało i budziłam się z krzykiem. On był wyzwalający. Był ratunkiem – napisała.

Aktorka w dalszej części apeluje, aby zawsze reagować, kiedy wydaje nam się, że komuś grozi niebezpieczeństwo. Podkreśliła, że ofiara nie zawsze jest w stanie wzywać pomoc lub krzyczeć, dlatego tak ważne jest, aby nie być obojętnym. Lepiej niepotrzebnie się zainteresować i przeprosić, niż nic nie zrobić. 

Minęło tyle lat i wciąż wokół nas jest przemoc, gwałt, napaści. Musimy reagować! Nawet jeśli sytuacja jest niejednoznaczna, ale intuicja podpowiada, że coś tu jest nie tak. Lepiej się pomylić i przeprosić niż żałować do końca życia, ze nie zareagowałam/em. Strach paraliżuje, pozbawia ofiary głosu! Bądźmy ich głosem! Reagujmy! Ja tym, którzy lata temu nie zostawili mnie na pustej ciemnej ulicy zawdzięczam życie. Dziękuję - zaakcentowała. 

Anna Ilczuk ma dość. W mocnych słowach apeluje: "Nie jest wstydem"
Anna Ilczuk zabrała na Instagramie głos w ważnej sprawie. Aktorka w dobitnych słowach napisała o zdrowiu psychicznym. Nawiązała do krzywdzących stereotypów, które wciąż krążą w społeczeństwie.

Zobacz także