Lot przerwany przez robaki
Samolot linii Delta Airlines miał odbyć we wtorek 13 lutego rutynowy lot z Amsterdamu do Detroit. Ale zaledwie kilkadziesiąt minut po starcie, gdy maszyna wlatywała na obszar Wielkiej Brytanii, stało się coś, czego nie spodziewał się żaden z podróżujących. Otóż ze schowka na bagaże podręczne spadły na pasażerów larwy. Piloci podjęli decyzje o natychmiastowym powrocie do Holandii, gdzie samolot bezpiecznie wylądował.
fot. Shutterstock
Walizka, a w niej ryby
Jednak skąd w samolocie wzięły się larwy? Okazało się, że jednemu z pasażerów udało się wnieść w walizce zgniłe i zarobaczone ryby. I to one spowodowały zawrócenie lotu do Amsterdamu. Po wylądowaniu pasażerowie zostali ewakuowani, kabina została dokładnie wyczyszczona a walizka zniszczona. Jak informuje "The Independent", podróżujący otrzymali zadośćuczynienie w postaci opłaconego pokoju hotelowego, bonu na posiłek w wysokości 30 dolarów i 8 000 mil lotniczych do wykorzystania w przyszłych podróżach.
Poważne niedopatrzenie
Nie wiadomo dokładnie, jakie konsekwencje spotkały pasażera, który wniósł walizkę z rybami. Jednak podróżni powiedzieli, że mężczyzna został na pokładzie gdy oni wychodzili, więc najprawdopodobniej poniósł jakieś konsekwencje. Niemniej jednak bez odpowiedzi pozostaje pytane o to, jak udało mu się wnieść ten ładunek do samolotu. Choć linie lotnicze pozwalają na przewóz jedzenia, to musi ono być odpowiednio zabezpieczone i w teorii ten ładunek nie powinien był przejść kontroli bezpieczeństwa.
I drugie ważniejsze pytanie: Dlaczego ktokolwiek chciałby zabrać zepsute i zarobaczone ryby w podróż przez Ocean Atlantycki?