"Dodaphone" i rozmowy o asertywności
4 lutego 2024 roku słuchacze RMF FM rozmawiali z Dodą o asertywności. Okazuje się, że mówienie "nie" nie jest czymś, co przychodzi każdemu z łatwością. Wokalistka wielokrotnie podkreślała, że stawianie granic i wiara w siebie to kwestie, które są niezwykle istotne zarówno w życiu zawodowym, jak i prywatnym.
Doda wspomina dzieciństwo i jej relacje z rodzicami
Okazuje się, że Dorota Rabczewska asertywności nauczyła się już w dzieciństwie dzięki mamie i tacie. Tę ważną umiejętność wyniosła z domu, a potem pielęgnowała na kolejnych etapach nauki.
Zastanawiałam się kiedy nauczyłam się odmawiać, czy może po prostu z tym się urodziłam, czy może ktoś inny mnie tego nauczył? Wydaje mi się, że wyciągnęłam to z domu - wyznała i wytłumaczyła, że to ogromna zasługa jej rodziców - Zarówno mama i tata do siebie byli bardzo asertywni i to nie zmieniało w żaden sposób szacunku do siebie nawzajem. Do tego, że ja jako dziecko widziałam, że się bardzo kochają i bardzo wspierają, ale potrafili mówić o swoich potrzebach w bardzo asertywny sposób i dzięki temu to zrozumienie rosło w siłę.
Dlaczego obserwacja rodziców była w tym temacie tak cenna? Doda przyznała, że ich wzajemna relacja stała się dla niej wzorem:
Jeden mógł wysłuchać drugiego i przede wszystkim zobaczyć perspektywę drugiej osoby. Bo przecież kiedy boimy się mówić swoje nie, tak naprawdę boimy się mówić o swoich potrzebach. Ta druga osoba nie jest w stanie nas się nauczyć, nie jest w stanie się domyśleć i chcąc nie chcąc sami sobie podcina gałąź, na której siedzimy. Dlatego też nauczyłam się od swoich rodziców, że fajny związek - są ze sobą ponad 40 lat razem - polega na tym, żeby umieć sobie mówić "nie".
Doda w szóstym odcinku "Dodaphone" przyznała też, że w szkole trafiła na dobrych pedagogów, którzy pozwolili jej się rozwinąć.
Jako dziecko tak naprawdę też nauczyłam się bardzo fajnej rzeczy od swoich nauczycieli. Chodziłam do prywatnej szkoły podstawowej, gdzie bardzo ważne było wśród uczniów, żeby pobudzać w nich indywidualizm, żeby pobudzać w nich kreatywność, żeby pobudzać w nich odwagę do bycia sobą. Nasze lekcje nie polegały na tym, żebyśmy mówili to, co żeśmy się nauczyli na pamięć z podręczników, czyli chcąc nie chcąc cytowali po prostu czyjeś słowa bezmyślnie, ale pobudzali nas do myślenia własnego, pobudzają nas do tego, żebyśmy sami kreowali swoje zdania. Co my myślimy na jakieś dane tematy, żebyśmy kwestionowali różne rzeczy. Bo pamiętajcie, że kwestionowanie to jest bardzo krótka droga do właśnie myślenia, logicznego myślenia i rozwoju. Co za tym idzie dosyć ważna rzecz w tym mówieniu "nie" w szkole jest też istotna.
Wokalistka, która w tym miesiącu będzie świętować 40. urodziny wyznała, że to rodzice ją ukształtowali i nauczyli walczyć o siebie. Łączy ich miłość oraz przyjaźń.
Ja traktowałam ich jako przyjaciół, a nie srogich nauczycieli życia, gdzie bałabym się jakkolwiek im przeciwstawić, to mogłam mówić co myślę i mogłam się nie zgadzać z ich opiniami. I to właśnie oni nauczyli mnie tego, że konwersacja, dialog, kwestionowanie to jest droga do kompromisu. Wielokrotnie nie zgadzałam się z różnymi ich opiniami, z różnymi ich decyzjami i to właśnie oni nauczyli mnie walczyć o siebie. To była pierwsza moja "walka" właśnie na tym polu rodzinnym. Walka w cudzysłowie oczywiście, bo musiałam ich przekonywać, dawać swoje argumenty, wysilić się jako to małe dziecko kilkuletnie, później kilkunastoletni człowiek. Nie buntem, nie pyskowanie, tylko merytoryczne argumenty. Coś, co ich zaskoczy. Coś, co może czasem ich rozśmieszy, ale logiczne przedstawienie sytuacji. Wtedy widziałam w moich rodziców w moich oczach podziw na zasadzie wow, ten człowiek ma rację. Tak dochodziłam do wielkich rzeczy, tak dochodziłam do nocowania u koleżanek za zgodą rodziców.