„Miła, przytulna restauracja przy ruchliwych, głośnych Ujazdowskich, ze stolikami na chodniku” – opisuje internautka. „Do jednego z nich podchodzi mocno starsza, wyraźnie schorowana i wyraźnie bardzo biedna pani. Na wpół zgięta staruszka. Delikatnie odsuwa od stołu wolne krzesło, ustawia je przodem do ulicy, siada” – kontynuuje.
Gdy zmęczona staruszka pozwoliła sobie na chwilę przysiąść przy stoliku warszawskiej restauracji, by odpocząć, klienci stołujący się tam wyraźnie nie byli zachwyceni. „Po chwili stolik opuszczają klienci pozbawieni wolnego krzesła” – czytamy we wpisie, którego autorka komentuje sytuację w następujący sposób: „Pewnie spłoszył ich nadciągający chłód, lub coś, o czym nie wiem…”.
Niedługo później przy stoliku, przy którym siedziała staruszka, pojawił się kelner. Co więcej – nie po to, by ją przegonić. Pracownik restauracji przyniósł starszej kobiecie talerz zupy. „Kłania się z uśmiechem i życzeniem smacznego” – opisuje świadek tego coraz mniej typowego w dzisiejszych czasach zdarzenia. „Pani częstuje się zupą, po jedzeniu stara się wytrzeć naczynia do czysta”.
Kiedy staruszka już się posiliła, chciała uregulować rachunek: „Pyta pana kelnera jak ma zapłacić? Kiedy? Może kiedyś? Chłopak mówi: „Ależ skąd, to poczęstunek”. Prosi poczekać jeszcze moment, przynosi herbatę… Tak. Przynosi herbatę”.
„…Mnie się to nie śniło! Tak było naprawdę” – komentuje autorka wpisu, który na Facebooku udostępniono już ponad 2 tysięcy razy i zyskał już blisko 9 tysięcy reakcji. W takich momentach odzyskujemy wiarę w ludzkość. Brawa dla kelnera, który – jak zaznacza autorka posta – niestety nie był Polakiem.