Właściciele tego obrazu ginęli w tajemniczych pożarach. "Płaczący chłopiec" jest przeklęty?

Czy obraz może być nawiedzony? Wielu sceptyków na takie pytanie wybuchnie śmiechem, jednak tym, którzy zetknęli się z portretem płaczącego chłopca, nie było tak wesoło. Tajemniczy malunek ściągał na właścicieli śmierć i był powiązany z serią niewyjaśnionych pożarów w Wielkiej Brytanii.

"Płaczący chłopiec"

Portret zapłakanego chłopca nie ma potwierdzonego pochodzenia. Istnieje dość mroczna teoria na temat tego, skąd wziął się obraz. Pierwsza sugeruje, że autorem malunku jest Franchot Seville z Hiszpanii. Pewnego dnia artysta znalazł na ulicy chłopca, który nazywał się Don Bonillo. Był sierotą, ponieważ jego rodzice zginęli w pożarze. Malarz ulitował się nad dzieckiem i przygarnął go, aż niedługo malec stał się bohaterem jednego z portretów. W końcu doszło jednak do tragedii – cała pracownia spłonęła, a Franchot Seville uznał Don Bonillo za winnego tej sytuacji, po czym wygnał chłopca na ulicę. Malarz miał po czasie z przerażeniem odkryć, że jedynie portret płaczącego dziecka ocalał z ognia.

Przeklęty obraz?

Obraz zapłakanego chłopca szczególnie spodobał się społeczności brytyjskiej, a samo dzieło doczekało się wielu kopii, które następnie trafiły do wielbicieli sztuki. W Londynie w 1985 roku doszło do serii niewyjaśnionych pożarów, które połączył jeden, upiorny szczegół – we wszystkich domach strawionych przez ogień znajdowano nienaruszony egzemplarz "Płaczącego chłopca". Mówił o tym jeden ze strażaków, Alan Wilkinson. Brał on udział w wielu akcjach gaśniczych i kilkukrotnie widywał na miejscu zdarzenia właśnie ten obraz. Nie trzeba było długo czekać – ludzie zaczęli rozpowiadać między sobą historię o tym, że dusza Don Bonilla jest uwięziona w portrecie i sprowadza na właścicieli dzieła to samo nieszczęście, którego za swojego życia doświadczyło dziecko.

Incydent w redakcji "The Sun"

"The Sun" to tylko jedno z niewielu mediów, które na bieżąco opisywało historie na temat przeklętego obrazu. Redakcja wpadła na pomysł zorganizowania wydarzenia na Halloween, gdzie każdy mógł przyjść z własną kopią "Płaczącego chłopca". Następnie wszyscy rytualnie palili malunki w ognisku. Doszło jednak do tajemniczego incydentu. Jeden z dziennikarzy wcześniej powiesił w budynku obraz, jednak przesądny naczelny kazał natychmiast zdjąć go ze ściany. Niedługo później dom tego szefa spłonął.

Czy "Płaczący chłopiec" faktycznie jest przeklęty? Niewątpliwie jego historia to jedna z miejskich legend, czyli opowieści podobnych do naszej rodzimej czarnej wołgi – samochodu, do którego porywacze wciągali małe dzieci. Sprawą obrazu zajmowali się eksperci, którzy analizowali dzieło pod kątem chemicznym. Potwierdzili, że malunek został dobrze zakonserwowany i zaimpregnowany, co miało ochronić go przed płomieniami. Nawet sam fakt upadku obrazu frontem do podłogi miał sprawić, że wyszedł z pożaru nienaruszony.

Uważacie, że seria pożarów związana z "Płaczącym chłopcem" to dzieło przypadku czy prawdziwa klątwa?

Oto 5 nawiedzonych miejsc w Polsce. Odważysz się tam pójść?
Nawiedzone domy, zamki, szpitale. Takie historie dobrze znamy z filmów czy strasznych historii przy ognisku. W rzeczywistości takie miejsca istnieją naprawdę, a ci, którzy mieszkają nieopodal, zdają się traktować opowieści zupełnie poważnie.

Zobacz także