Katarzyna Żak wyznała, czego żałuje
Katarzyna Żak jest jedną z najbardziej rozpoznawalnych polskich aktorek. Żona Cezarego Żaka wcieliła się w niezapomnianą Solejukową w serialu „Ranczo”. Zagrała także w „Miodowych latach”, gdzie z kolei zastąpiła Agnieszkę Pilaszewską w roli Aliny Krawczyk.
Aktorka niedawno świętowała 60. urodziny. Z tej okazji udzieliła obszernego wywiadu „Plejadzie”. W rozmowie wyznała, że przekroczenie sześćdziesiątki nie jest dla niej łatwe.
Przekroczenie sześćdziesiątki jest dla mnie bardzo bolesne. O ile kończąc 50 lat, ma się nadzieję, że zrealizują się słowa "Sto lat! Sto lat!" i jesteśmy w połowie życia (śmiech), o tyle kończąc sześćdziesiątkę, niestety ma się świadomość, że statystycznie zostało mi tego życia 20 lat. Że jest się bliżej niż dalej końca, do którego wszyscy zmierzamy – zdradziła.
Przyznała też, że kolejne, okrągłe urodziny są momentem, w którym „podsumowała” swoje dotychczasowe życie. Wyznała, czego żałuje z perspektywy czasu.
Nie chcę uprawiać martyrologii, ale sześćdziesiątka to poważny moment w życiu. Myślę, że właśnie wtedy człowiek rozprawia się z tym, co mu się nie udało, czego żałuje. Wiadomo, że w przypadku kobiety biologia jest specyficznym ogranicznikiem. Ja na przykład żałuję, że mam tylko dwoje dzieci i już nie mogę tego zmienić – powiedziała.
Katarzyna Żak przejdzie na emeryturę? Postawiła sprawę jasno
Jak przyznała w dalszej części wywiadu, aktorzy muszą liczyć się z tym, że przez jakiś czas mogą nie dostać żadnej roli. Mimo że na castingu da z siebie wszystko, nie gwarantuje jej to sukcesu. Przyznała, że gdyby znowu mogła wybrać zawód, na pewno zdecydowałaby inaczej. Wybrałaby prawo.
Gdybym znów miała 19 lat, zdany egzamin maturalny i wiedzę, którą dzisiaj dysponuję, na pewno nie wybrałabym zawodu aktorki - mimo że jest to piękny zawód - ale zostałabym prawnikiem. Myślę, że ten zawód także dałby mi dużo satysfakcji – zdradziła.
Katarzyna Żak nie może jednak narzekać na brak zajęcia i stanowczo podkreśliła, że na ten moment nie ma mowy o emeryturze. 60-latka wciąż jest bardzo aktywna zawodowo. Wyjawiła też, że dostała rolę w serialu, jednak nie może jeszcze zdradzić, w jakiej produkcji zagra:
Na razie nie ma mowy o artystycznej emeryturze. 10 listopada mam premierę sztuki "Jak się starzeć bez godności" w Teatrze Komedia. (…) 3 grudnia odbędzie się premiera mojej kolejnej płyty "Młynarski - kocham cię życie". To ukłon po 30 latach w stronę Wojciecha Młynarskiego, który był moim nauczycielem i mistrzem, z którym przez prawie rok pracowałam. Wojtka już nie ma, ale zostały jego piosenki i moje spojrzenie na to, czego mnie nauczył. Weszłam do serialu, niestety, nie mogę powiedzieć, do jakiego. Przede mną też wyjazd do ukochanego rodzinnego Torunia na zdjęcia do komedii romantycznej "Piernikowa miłość". Występuję w dwóch sztukach na deskach Och-Teatru, gram Tamarę Łempicką w sztuce "Nienasycona". Jeżdżę po Polsce ze spektaklami Agencji Certus, koncertuję z autorskim programem "Bardzo śmieszne piosenki", "Miłosną Osiecką" i "Młynarski - kocham cię życie". Mam co robić i bardzo się z tego cieszę.
Jak przyznała, jej kalendarz pęka w szwach, a ona sama nie wie, skąd ma tyle siły. Nawet spotkania z najbliższymi muszą być zaplanowane.
Sama się zastanawiam, skąd we mnie ta siła. Z powodu tej zawodowej aktywności, która bardzo mnie napędza, daje zastrzyk energii i dawkę adrenaliny, na pewno tracą moje życie rodzinne i "aktywność przyjacielska". Mam mniej czasu na spotkania z córkami i przyjaciółkami. Żeby się umówić, musimy dobrze się nakombinować, bo one także są zajęte, mają swoją pracę, życiowe obowiązki. Brakuje mi czasu na normalne życie i tak sobie myślę, że jak człowiek ma na karku sześć dych, powinien trochę wyhamować. Z drugiej strony, jeśli człowiek kocha to, co robi, nie chce wyhamowywać. Ot, paradoks – podsumowała.