Ale wtopa. Blanka zaliczyła koszmarną wpadkę. "To było straszne" [WIDEO]

Blanka Stajkow podczas wizyty w RMF FM podzieliła się z Pauliną Sawicką osobistym wyznaniem. Wokalistka wróciła wspomnieniami do dość wstydliwej sytuacji, jaka ją kiedyś spotkała. "To było straszne" - przyznaje, teraz jednak wspomina wszystko z uśmiechem na twarzy. Zobaczcie wideo.

Blanka wróciła z „Rodeo”

Od powrotu z Eurowizji, na której ze swoim „Solo” zajęła dziewiętnaste miejsce, Blanka Stajkow intensywnie pracuje nad nową muzyką. Jeszcze w wakacje zaprezentowała słuchaczom utwór „Boys Like Toys”, w drugiej połowie września powróciła zaś z „Rodeo”. Ciepło przyjęty przez fanów kawałek jest chętnie grany przez rozgłośnie radiowe, natomiast towarzyszący mu teledysk w serwisie YouTube w niespełna miesiąc został odtworzony przeszło dwa miliony razy.

Blanka o randkowej wtopie

Blanka przyznaje, że ze względu na natłok zawodowych obowiązków nie ma obecnie czasu na życie uczuciowe, pozostaje więc singielką. 24-latka w rozmowie z Pauliną Sawicką w RMF FM zdradziła, że bardzo rzadko randkuje, ale gdy kiedyś jednak udało jej się umówić, spotkała ją sytuacja, którą jeszcze długo będzie pamiętać. O wszystkim opowiedziała w programie „RMF Love”.

Byłam kiedyś na randce i… – zaczęła swoją historię, błyskawicznie się reflektując:

To brzmi w ogóle, jakbym cały czas chodziła na randki. Ja na nie w ogóle nie chodzę, pracuję, nie chodzę na żadne randki

Po jasnej deklaracji na temat częstotliwości chodzenia na romantyczne spotkania wokalistka wróciła do mówienia o swojej „największej randkowej wpadce”.

Siedziałam przy stole, na kolacji, i strzelił mi rozporek – wszystko, cały mechanizm rozporka generalnie. Guzik wystrzelił, a potem rozwalił się cały zamek. Nie mogłam nawet go zapiąć, więc byłam z rozpiętym rozporkiem – zdradziła w RMF FM.

To było straszne, ale bardzo śmieszne – przyznała.

Blanka wyjawiła nam także, jak na wszystko zareagował jej towarzysz.

Nie dało się tego nie zauważyć. To była duża akcja. Zaczął się strasznie śmiać – powiedziała.

Jak dodała, pora roku nie sprzyjała „ratowaniu się”. Było gorące lato i ani ona, ani on nie mieli przy sobie dodatkowych ubrań, którymi można by było zasłonić popsuty zamek.

Była serwetka, żeby dokończyć kolację, a potem po prostu „walk of shame” [marsz wstydu – przyp. red.] – skwitowała Stajkow.

Sytuacja jak z filmu, ale bardziej jak z kreskówki – podsumowała zaś Paulina Sawicka.

Zobacz także