Policyjny pościg na cmentarzu. Niewiarygodne, gdzie próbował ukryć się kierowca!

Wizja kontroli drogowej u niektórych kierowców powoduje irracjonalne zachowanie. Kiedy wiedzą, że mają co nieco na sumieniu, chcą z wszelką cenę uniknąć spotkania z policjantami. Prowadzący pojazd mężczyzna z Podkarpacia postanowił uciec na najbliższy cmentarz. Na terenie nekropolii doszło do pościgu.

Kierowca nie chciał spotkać się z policją, więc ukrył się na cmentarzu

Mieszkaniec gminy Osiek Jasielski (woj. podkarpackie) w czasie jazdy przez miejscowość Samoklęski zauważył, że tuż za jego samochodem porusza się patrol drogówki. Bardzo nie chciał, by jego pojazd został zatrzymany do kontroli drogowej. Postanowił nagle zmienić trasę, by uniknąć spotkania z policjantami.  

Kierujący skodą na widok radiowozu gwałtownie przyśpieszył i dynamicznie skręcił w kierunku pobliskiego cmentarza – relacjonowali na stronie internetowej podkarpackiej policji mundurowi.

Pościg między nagrobkami 

Takie nerwowe zachowanie mężczyzny oczywiście zwróciło uwagę funkcjonariuszy. Zdecydowali, że ruszą w pościg za uciekającą osobówką. Ku ich zdziwieniu zobaczyli, że ciemna skoda nagle przejechała przez cmentarną bramę. Następnie z impetem wjechała na wąskie alejki. Radiowóz śledził kierowcę, a on próbował ukryć się za nagrobkami. Na jego nieszczęście szybko dotarł do ślepej uliczki. Tam już nie miał wyjścia i musiał spotkać się z mundurowymi twarzą w twarz.

Policjanci ustalili, co było powodem nietypowego zachowania 44-latka. Okazało się, że mieszkaniec gminy Osiek Jasielski nie posiadał uprawnień do kierowania pojazdami. Teraz odpowie za swoją lekkomyślność. Auto, którym jechał, zostało zabezpieczone na policyjnym parkingu. Mundurowi poinformowali mieszkańca gminy Osiek Jasielski o sporządzeniu wobec niego wniosku o ukaranie do sądu.

Rozmawiał z samym sobą i skarżył się na swój los. Dostał mandat
Zachowanie 26-letniego mieszkańca Tarnobrzegu (woj. podkarpackie) zbulwersowało jego sąsiadów. Powiadomili policję. Na miejsce przyjechał patrol. Okazało się, że tarnobrzeżanin rozmawia przez telefon z samym sobą.

Zobacz także