Marta Paszkin i Paweł Bodzianny z „Rolnik szuka żony 7” po ślubie
Marta Paszkin i Paweł Bodzianny to para, którą połączył program: „Rolnik szuka żony”. Uczestnicy 7. edycji poznali się przed kamerami, a nad rozwojem ich znajomości czuwała prowadząca – Marta Manowska. Czas pokazał, że sympatyczna mieszkanka Warszawy i hodowca szkockich krów mają ze sobą wiele wspólnego! Z czasem Paweł i Marta stawali się sobie coraz bliżsi.
Od tamtej pory ich związek kwitnie. Paweł i Marta razem zamieszkali, a także wzięli… dwa śluby! Pierwsza uroczystość zawarcia związku małżeńskiego odbyła się w marcu zeszłego roku. Wówczas Paszkin i Bodzianny zalegalizowali swój związek w Urzędzie Stanu Cywilnego. Niedługo później – już jako małżonkowie – powitali na świecie syna: Adama.
Niedawno Marta Paszkin i Paweł Bodzianny ślubowali sobie miłość i wierność w kościele. Wesele odbyło się w ważnym dla nich miejscu: w pałacu w Brunowie. To właśnie tam doszło do pierwszego spotkania zakochanych!
Teraz Marta i Paweł zwiedzają Norwegię podczas podróży poślubnej. Żona rolnika chętnie „zdradza”, jak spędzają czas, publikując wiele postów na Instagramie. Jedna z jej najnowszych aktywności w szczególności zwróciła uwagę internautów…
Marta Paszkin z „Rolnik szuka żony 7” o podróży poślubnej
Na wideo Marta z programu: „Rolnik szuka żony 7” prezentuje zapierające dech w piersi widoki, pozując w sportowym stroju. Legginsy oraz dobrany do tego top przykuły uwagę niektórych użytkowników sieci. Jedna z pań postanowiła podzielić się swoimi przemyśleniami wprost, pisząc:
Chyba będzie trzecie dzidzi.
Jej słowa zostały dostrzeżone przez pozostałych internautów, którzy rozpoczęli dyskusję na temat wyglądu Paszkin. Podczas gdy jedni mieli podobne odczucia, inni studzili ich zapał, tłumacząc, że takie wpisy są nie do końca stosowne:
Też tak pomyślałam.
Na jednym ze zdjęć przed ślubem Paweł trzymał za brzuszek i to wpadło w oko.
A wiecie, że po niektórych posiłkach i o różnych porach dniach brzuch może być wzdęty. Albo jak ma się miesiączkę. Może warto pomyśleć.
Takich rzeczy mimo wszystko lepiej nie pisać.