Miriam Aleksandrowicz nie żyje
W środę media obiegła smutna wiadomość o śmierci Miriam Aleksandrowicz, jednej z najważniejszych dla polskiego dubbingu postaci. Aktorka i reżyserka, która była córką zamordowanej w 1989 roku Zofii Dybowskiej-Aleksandrowicz i Tadeusza Aleksandrowicza, zmarła w wieku 65 lat. Przyczyna śmierci nie została ujawniona. Związek Artystów Scen Polskich napisał jedynie, że odeszła „nagle”.
Mateusz Damięcki żegna Miriam Aleksandrowicz
Śmierć nieodżałowanej Miriam Aleksandrowicz, której głos wybrzmiewał w polskich wersjach dubbingowych animacji „Kacze opowieści” czy „Chojrak – tchórzliwy pies”, poruszyła nie tylko całą branżę, ale i tłumy osób, które „wychowały się” na bajkach z jej udziałem i tych z reżyserowanym przez nią dubbingiem.
Aleksandrowicz była wyjątkową postacią również dla Mateusza Damięckiego, który użyczał głosu m.in. Krzysiowi z „Kubusia Puchatka”. 42-latek postanowił zamieścić w mediach społecznościowych wpis, w którym m.in. wrócił pamięcią do początków współpracy z Miriam.
Wszyscy znali ją jako Misię, Miśkę. A dla mnie to była „Pani Ostra”. Miałem 10 lat, kiedy zacząłem podkładać głos pod Krzysia z bajki o Kubusiu Puchatku w jej reżyserii. Przywoziła mnie mama, albo tata do Soniki, jeszcze na Niepodległości i nagrywałem. Godzinami. Po całym dniu szkoły i po treningu pływackim, a we czwartki po dwóch. „Ależ Puchatku…”, „Mój mały pluszowy miś”. Zdanie po zdaniu, odcinek po odcinku, seria po serii. A Miriam cierpliwie mnie słuchała i mimo mojego zmęczenia wymagała, żeby było dobrze. Dlatego nazwałem ją „Pani Ostra” – wyjawił, wyjaśniając:
Nie bałem się jej, ale czułem dzięki niej, że to nagrywanie to nie tylko zabawa. Była dobra w tym, co robiła. I była dobrym człowiekiem. A jak miałem się śmiać w roli, a zdychałem i zasypiałem przy pulpicie, podchodziła do mnie siedzącego na dubbingowym hokerku obleczonym czarnym skajem, który lubiłem rwać i skubać wystającą spod niego gąbkę, i gilgotala mnie znienacka. Pożądany efekt osiągała zawsze. Nie przepuszczała bubla. Przy „Pani Ostrej” w dubbingu aktor czuł się zawsze bezpiecznie
Damięcki zwrócił się też do syna zmarłej gwiazdy. Na koniec swojego posta wyznał, że Aleksandrowicz niedawno „przyszła” do niego we śnie.
Poprzedniej nocy śniła mi się. Spokojna i uśmiechnięta. Nie pamiętam czy z, czy bez papierosa. Jasieńku, ty wszystko wiesz – podsumował osobisty wpis.