Piorun raził konia i jeźdźca
27-letni ranczer Terrel Vineyard i jego wierzchowiec Dose zginęli w pobliżu miasta Oshkosh w stanie Nebraska (Stany Zjednoczone). Do tragedii doszło 21 czerwca, ale biuro szeryfa hrabstwa Garden poinformowało opinię publiczną dopiero teraz. W rozmowie z lokalną gazetą „The North Platte Telegraph” mundurowi przyznali, że młody mężczyzna i jego koń zmarli na miejscu. Ratownicy, którzy przyszli im z pomocą, mogli już tylko stwierdzić zgon.
Amerykanin był zapalonym jeźdźcem i doświadczonym kowbojem. Trzykrotnie zakwalifikował się do prestiżowych zawodów w chwytaniu bydła na lasso - World Series of Team Roping w Las Vegas.
Rodzina i przyjaciele wspominają tragicznie zmarłego kowboja
Krewni i przyjaciele 27-latka nadal nie mogą pogodzić się ze stratą. Przyznają też, że okoliczności śmierci mężczyzny ich zdumiały.
Terrel miał po drodze wiele koni, ale zawsze, na każdym etapie życia, miał ulubionego wierzchowca. Dose był jego przyjacielem i inwestycją – napisali bliscy w jego nekrologu.
Terrel i Dose wyruszyli razem na zielone pastwiska – Terrel z lassem w dłoni – dodali krewni tragicznie zmarłego 27-latka.
Terrel Vineyard osierocił troje dzieci, a jego żona Stacey została wdową.
Nigdy wcześniej nie słyszałem o takim przypadku, by piorun trafił w jadącego po otwartej przestrzeni jeźdźca. Prawdopodobnie zdarza się to raz na miliard – podsumował wypadek Mike Kammerer, prezes stowarzyszenia promującego rodeo.