Poród na autostradzie A1
Wczoraj rano na autostradzie A1 w okolicy Swarożyna doszło do niecodziennej sytuacji. Do prowadzących kontrolę Inspektorów Transportu Drogowego podjechał samochód osobowy, a siedzący za kierownicą mężczyzna poinformował, że przed momentem w aucie… urodziło się dziecko.
Inspektorzy #WITDGdańsk mieli dziś do czynienia z bardzo nietypowym zdarzeniem. W trakcie prowadzenia kontroli na autostradzie A1, w okolicach Swarożyna, podjechał do nich kierowca samochodu osobowego, który poinformował, że jego żona tuż przed momentem urodziła w samochodzie. Inspektorzy natychmiast udzielili wsparcia świeżo upieczonym rodzicom - czytamy w poście zamieszczonym w mediach społecznościowych.
Błyskawiczny poród. Na świat przyszedł Maksymilian
Mimo starań, rodzinie nie udało się dojechać do Kociewskiego Centrum Zdrowia w Starogardzie Gdańskim na czas. Mały Maksymilian urodził się na autostradzie A1. Rodząca kobieta miała sporo szczęścia. W samochodzie oprócz niej byli ojciec i babcia dziecka, która z zawodu jest położną.
Zwolniłem się z pracy i podjechałem do domu. Wraz z moją mamą oraz dwójką naszych synów wyruszyliśmy w podróż. Nie zdążyliśmy. Poród odbył się błyskawicznie! Musieliśmy się zatrzymać, bo Magda zaczęła rodzić – mówił ojciec dziecka w rozmowie z „Dziennikiem Bałtyckim”.
Chłopiec od razu po przyjściu na świat spotkał się z życzliwością ludzi. Nim i jego mamą zaopiekowali się inspektorzy. Pomógł także kierowca ciężarówki, który podarował koc, aby kobieta z dzieckiem mogła się nim otulić.
Do czasu przybycia karetki pogotowia inspektorzy byli z rodzicami. Kierowali też ruchem, aby karetka bezkolizyjnie mogła podjechać bezpośrednio do rodziny.
Pomógł też jeden kierowca ciężarówki, który przekazał koc niezbędny do utrzymania komfortu cieplnego matki i noworodka. Gratulujemy rodzicom! – napisali inspektorzy w mediach społecznościowych.
Maksymilian miał urodzić się po świętach
Jak się okazało, dziecko miało przyjść na świat dopiero po świętach. Poród był dla rodziny dużym zaskoczeniem. Matka chłopca przyznała, że obecność teściowej-położnej była dla niej ogromnym szczęściem.
Termin porodu wyznaczono mi na 11 kwietnia. Rozpoczęcie akcji porodowej było dla nas zaskoczeniem, bo w dzień wcześniej lekarz obiecywał, że święta spędzę w domu. W piątek rano zaczął pobolewać mnie brzuch, a następnie bardzo szybko pojawiły się skurcze. Całą rodziną ruszyliśmy do szpitala i gdyby nie teściowa, to nie wiem, jak by się to skończyło – wyjaśniła mama dziecka cytowana przez TVN24.
Mama i Maksymilian dotarli do szpitala i czują się dobrze. Rodzicom dziecka serdecznie gratulujemy!