Otworzyli grób. Stracili przytomność
7 września 2022 roku na cmentarzu w Nowym Sączu, tuż po godzinie 10 rano pracę rozpoczynała dwójka grabarzy. Kiedy jeden z nich otworzył grób, który mieli przygotować do pochówku, stracił przytomność. Drugi z mężczyzn zauważył co się stało. Kiedy próbował pomóc, również zasłabł. Na miejsce wkrótce dotarła straż pożarna. Paweł Motyka, zastępca komendanta PSP opowiedział o sytuacji Renacie Pasiut z RMF Maxx:
Jak przyjechaliśmy na miejsce, to już jedna osoba była w karetce. Druga, nieprzytomna osoba znajdowała się w grobowcu - wymurowanej piwnicy. Mężczyzna został wyciągnięty, przystąpiono do reanimacji, ta osoba odzyskała funkcje życiowe, ale nie odzyskała przytomności, została zabrana do szpitala.
Niski poziom tlenu
RMF24 dotarł do wypowiedzi świadków, którzy widzieli reanimację jednego z mężczyzn. Już na samym początku podejrzewano, że przyczyną tego dziwnego zdarzenia był niski poziom tlenu w grobowcu:
Widziałem jednego pana, który był reanimowany, drugi leżał wciśnięty między trumnę. Otworzyli grobowiec za szybko, odór w nich uderzył, jeden wpadł do środka, a drugi został na zewnątrz.
O całej sytuacji poinformowano Państwową Inspekcję Pracy, a na cmentarzu rozpoczęto czynności w celu dokładnego zbadania przyczyny zdarzenia. Początkowe przypuszczenia potwierdziły się. Śledczy ustalili, że w grobowcu panowało niskie stężenie tlenu. Po otwarciu pokrywy, pierwszy wszedł tam 37-letni grabarz. To on pierwszy stracił przytomność. Na pomoc ruszył mu jego 62-letni kolega, który po chwili również zasłabł. Obaj mężczyźni przeżyli i trafili do szpitala na obserwację.
W grobowcu pochowano trójkę dzieci. Tragiczna historia
Jak podał portal "sądeczanin.info", z grobowcem, w którym przytomność straciła dwójka grabarzy, wiąże się tragiczna historia. Wydarzyła się ona 14 marca 1966 roku. W mieszkaniu przy ulicy Nawojowskiej, trójka dzieci bawiła się zapałkami. Skończyło się to tragicznie - wybuchł pożar, w wyniku którego dwulatek, czterolatek i pięciolatka stracili życie (zatruli się tlenkiem węgla). "Sądeczanin.info" podał, że dzieci zostały pochowane właśnie w tym grodowcu, w którym miał miejsce nitypowy wypadek grabarzy.