Dobór uczestników „Sanatorium miłości”. Joanna Dyrkacz tłumaczy
„Sanatorium miłości” to program Telewizji Polskiej, który szybko stał się hitem! Obecnie widzowie mogą śledzić już piąty sezon, a nowe odcinki są emitowane w niedziele o godz. 21:20 (TVP 1). Projekt prowadzony przez Martę Manowską wzbudza nie tylko spore zainteresowanie, ale też i sporo kontrowersji. Już przy okazji premiery trwającej obecnie edycji wiele osób zastanawiało się nad sposobem wyboru uczestników. W Internecie nie brakowało zapytań oraz słów refleksji na temat m.in. statusu materialnego. Według niektórych użytkowników sieci w ostatnim czasie produkcja skupiła się na mocno wyróżniających się emerytach, co – ich zdaniem – nie oddaje całego obrazu osoby w wieku „60+”. Podobne komentarze dotarły do jednej z uczestniczek „Sanatorium miłości 5” – Joanny Dyrkacz. Kuracjuszka, którą widzowie mogą oglądać w najświeższej odsłonie projektu, postanowiła podzielić się swoją perspektywą, przy okazji odpowiadając na wiele nurtujących pytań.
Joanna – jako członkini jednej z facebookowych grup zrzeszających sympatyków „Sanatorium miłości”, opublikowała na tamtejszym forum długi wpis, nawiązując do swojego udziału w show.
Joanna z „Sanatorium miłości” o udziale w programie
Joanna z „Sanatorium miłości 5” wyjaśniła, że uczestnicy nie byli klasyfikowani ze względu na poziom materialny:
Kochani. Czytam wasze opinie i mam potrzebę wyrażenia swojej własnej i szczerej odpowiedzi na pewne kwestie i zarzuty, które bardzo często są poruszane. Przede wszystkim osoby, które są wybrane do tego programu, nie mają nic wspólnego z ich zasobem finansowym, nikt nie sprawdza naszych kont w banku czy inwestycji i ten temat nie jest poruszany w żadnym momencie procesu akceptacji ze strony osób decydujących o wyborze.
W swoich dalszych słowach Joanna zanegowała także stwierdzenie, jakoby bohaterowie byli wybierani do show „z polecenia”, a także poruszyła kwestię osób trafiających do „SM” spoza granic kraju:
(…) Bardzo często są wypowiedziane słowa krytyki pod kątem uczestników z zagranicy. Ja jestem jedną z nich i mogę was zapewnić, że to, gdzie jestem teraz, kim jestem i co mam, jest owocem wielu lat bardzo ciężkiej pracy, poświęcenia i wielu momentów załamania i kryzysów. Często jest wspominane, dlaczego nie ma emerytów ze wsi lub małych miasteczek. Nagrywanie tego programu było jedną z najpiękniejszych przygód w moim życiu, ale jednocześnie był to bardzo intensywny czas od rana do wieczora. Naprawdę uwierzcie mi, że trzeba dobrej kondycji fizycznej, emocjonalnej i jednocześnie czuć się swobodnie w codziennych wywiadach przed kamerami. (…)
Kuracjuszka nie pominęła też kwestii samego sposobu nagrywania odcinków: czy są reżyserowane?
(…) Jednym z powtarzających się zarzutów jest, że my gramy i mówimy, co jest nam przekazane przez producentów programu. Zapewniam was, że nikt z produkcji nigdy nam nie sugeruje, co mamy mówić lub jak się mamy zachować. Wszystko, co widzicie i co się dzieje, wynika z naszych decyzji i osobowości, chociaż oczywiście nie mamy wpływy na wybrane sceny. (…)
Na zakończenie zaapelowała do odbiorców o konstruktywną krytykę – pozbawioną hejtu, który w ostatnim czasie mocno dotyka kuracjuszy. Spodziewaliście się takiej wypowiedzi ze strony Joanny?