Anna Wendzikowska na Instagramie
Anna Wendzikowska, polska dziennikarka, aktorka i prezenterka telewizyjna, na Instagramie zasłynęła ze swoich malowniczych podróży. Rozmaite wycieczki szczegółowo relacjonuje na swoim profilu w mediach społecznościowych, który na ten moment obserwuje już 495 tysięcy osób. Internauci mieli okazję wirtualnie zwiedzać z nią Gwadelupę, Santorini, Martynikę, wyspy Sint Maarten, Saint Barthélemy, Włochy, Monte Carlo, Oman, Malediwy, Laponię, Austrię, Namibię, Cabo Verde czy Antiguę i Barbudę. Wendzikowska dzieli się swoimi przygodami, udziela podróżniczych rad i pokazuje kulisy swojej codzienności.
Wydaje się, że rzadko otwiera się jednak na tematy związane z emocjami, własnymi uczuciami i przemyśleniami. Publikowane treści często skupiają w sobie krótkie, nacechowane pozytywnie opisy. Tym razem prezenterka postanowiła podzielić się czymś niezwykle osobistym.
"Nie umiałam zadbać o siebie, nie potrafiłam wyznaczać granic"
Nieco dłuższy wpis pojawił się przy okazji publikacji prezentującej narciarskie podrygi celebrytki. W początkowych słowach dziennikarka odniosła się do udostępnionego wideo: „wiatr we włosach.. szczęście...” – czytamy. Dalej porusza kwestię przeszłości, dzięki której zrozumiała, czego chce i co jest dla niej naprawdę ważne.
Dopiero kiedy przytrafił mi się w życiu ten największy kryzys, zrozumiałam, że chyba nigdy nie byłam szczęśliwa. Nie umiałam zadbać o siebie, nie potrafiłam wyznaczać granic, biegłam w jakimś wewnętrznie motywowanym wyścigu z wyimaginowanym przeciwnikiem.. – podkreśla.
Anna Wendzikowska tłumaczy, że kiedyś robiła wiele wbrew sobie. Wszystko po to, by „zasłużyć na miłość”. Dziennikarka zaznacza, że nie potrafiła kochać siebie. Co się zmieniło?
Dopiero teraz powoli odkrywam, kim chcę być, jak żyć, co mi sprawia przyjemność i na jaki kompromis nigdy nie pójdę, bo już nie będę przekraczać siebie. Już wiem, że miłość to nie jest coś, na co trzeba zasłużyć, co na początek warto dać sobie i światu – dodaje.
Prezenterka wyjaśnia, że pokochanie życia, docenienie go jest trudną, ale wartościową drogą. „I z podziwem patrzę na tych, którzy nie musieli się tego uczyć…” – wskazuje na koniec.