Michael Patrick Kelly w RMF FM
Michael Patrick Kelly o nowym albumie "B.O.A.T.S."
Album “B.O.A.T.S.” i sam jego tytuł opiera się na prawdziwych historiach. Piosenki opowiadają o autentycznych sytuacjach, jakie przydarzyły mi się w życiu albo przydarzyły się osobom, które miałem przyjemność poznać i od nich się inspirować. Taki był zamysł całego albumu.
Mateusz Opyrchał: Michael, dobrze cię widzieć! Jak się czujesz?
Michael Patrick Kelly: Mateusz! Dziękuję, czuję się świetnie i dziękuję za zaproszenie. To zawsze ogromna frajda.
MO: Należą ci się ogromne gratulacje za Twój nowy album “B.O.A.T.S.”. Słuchałem dziś w drodze do pracy i myślę sobie, że tej płyty świetnie słucha się przy każdej okazji…
MPK: Dziękuję, to bardzo miłe. Starałem się stworzyć album, który nie będzie ograniczał się do jednego stylu czy gatunku. Od zawsze tworzyłem obracając się w klimatach popu, folku czy rocka. Od kilku lat mocną inspiracją stało się dla mnie miejskim brzmienie i hip hopem. Nie chciałem zamykać się w żadne ramy. Dlatego masz rację - niektóre piosenki zabierasz ze sobą na plażę, inne na pogrzeb, a jeszcze inne na koncert rockowy. Dokładnie taki miałem zamiar. Album “B.O.A.T.S.” i sam jego tytuł opiera się na prawdziwych historiach. Piosenki opowiadają o autentycznych sytuacjach, jakie przydarzyły mi się w życiu albo przydarzyły się osobom, które miałem przyjemność poznać i od nich się inspirować. Taki był zamysł całego albumu.
MO: Czyli napisałeś książkę, która opisuje najważniejsze przygody w twoim życiu… To twoja piąta płyta w solowej karierze. Ciekawi mnie, czy mimo, że jesteś już tak doświadczonym artystą, była dla ciebie kolejnym wyzwaniem? Słychać, że tworzenie jej sprawiało ci wielką radość.
MPK: O tak, zdecydowanie. To jest album, któremu poświęciłem najwięcej czasu… Minęły, jeśli dobrze liczę, cztery lata od wydania poprzedniego. Napisałem 60 piosenek, wyruszyłem w podróż dookoła świata odwiedzając Grenlandię, Afrykę, Kalifornię. Dużo podróżowałem, żeby łapać inspiracje i dużo myślałem o sytuacjach jakich doświadczyłem w życiu i wywarły na mnie wpływ. Jest na tej płycie na przykład utwór “Mother’s Day”.
Nie wiem czy o tym słyszałeś, ale moja mama odeszła kiedy byłem bardzo młody, miałem wtedy 5 lat. Pół roku później, na dzień matki chciałem zanieść kwiaty na jej grób. Byliśmy biedni i nie miałem pieniędzy, za które mógłbym kupić jej bukiet, dlatego w drodze na cmentarz zrywałem polne kwiaty. Kiedy dotarłem na miejsce, zorientowałem się, że sąsiednie groby mają dużo ładniejsze kwiaty - róże, stokrotki, żonkile. Ukradłem wszystkie kwiaty jakie były wokół i położyłem je na grobie mojej mamy. To historia utworu “Mother’s Day”. Ostatnio znów odwiedziłam mamę, przyjechałem pickupem wypełnionym bukietami kwiatów, żeby naprawić błędy młodości… Teraz wszystkie groby mają świeże kwiaty, a mieszkańcy miasteczka są wzruszeni. To jedna historia, ale jest też na przykład piosenka “Icon” opowiadająca o tym co przytrafiło mi się, kiedy miałem okazję śpiewać w więzieniu.
Spotkałem tam faceta, który odsiadywał wyrok. Miał długą brodę i szczerze mówiąc w ogóle nie wyglądał mi na kryminalistę, raczej na bardzo pobożnego człowieka. Pamiętam, że kiedy zabrał mnie do swojej celi, okazało się, że ma tam bardzo dużo ikon świętych. W trakcie pobytu w więzieniu doznał przemiany. Nawrócił się i zaczął malować ikony, stał się mnichem. Kiedy wyszedł na wolność po 15 albo 20 latach, udał się do Grecji i wstąpił tam do zakonu. Wydaje mi się, że jest tam do dziś, maluje ikony. To historia, o której opowiada kawałek “Icons”. Jak widzicie, każda piosenka oparta jest na historii, która przydarzyła się mnie albo osobom, które poznałem. Wydaje mi się, że to moja najlepsza płyta, bo jest najbardziej dojrzała i to album, któremu poświęciłem najwięcej czasu. Czasami jakość potrzebuje czasu, dlatego nie chciałem się spieszyć z tworzeniem jej. Moja wytwórnia już powoli zaczęła się denerwować - pytali “gdzie jest płyta? prosimy, prosimy!”. “Cierpliwości, cierpliwości!”
MO: Jeśli oczekujecie ode mnie dobrego materiału, musicie na to poczekać…
MPK: Dokładnie! Irlandzka whisky potrzebuje kilku lat, żeby osiągnąć smak jaki oczekujesz…
MO: Właśnie…
MPK: 4 lata to naprawdę niedługo…
MO: Tak jak powiedziałeś - jestem przekonany, że to twój najlepszy album. Co do tego nie ma żadnych wątpliwości. Wróćmy jeszcze do tych różnych historii na płycie - jedna z nich opisuje niewidomego człowieka, którego poznałeś. Możemy go zobaczyć w filmie dokumentalnym w sieci, opisującym sam proces powstawania płyty i to jaką był podróżą. Także oprócz utworu “Mother’s Day” jest na płycie szczególna piosenka, która zawiera w sobie miłosne przesłanie - “Blurry Eyes”. Proszę opowiedz o niej, bo właśnie słuchając jej niedawno doszedłem do wniosku, że to trochę taki przewodnik dla nas, jak kochać kogoś bezwarunkowo…
MPK: Zdecydowanie możesz ją tak interpretować… Dziękuję, że tak to widzisz. “Blurry Eyes” to utwór, który napisałem dla konkretnej osoby, której z kolei historia mocno mnie zainspirowała. To do tej osoby w szczególności kierowane są słowa - “pozwól mi kochać cię taką, jaką jesteś”. To bardzo prywatna sprawa i nie będę opowiadał o tym, na pewno nie teraz. Ale w tym momencie na świecie jest wiele osób, które są trochę zagubione, zdezorientowane, nie do końca wiedzą, w którą stronę zmierza ich życie. Powodem tego może być wiele sytuacji; pandemia, atak Rosji na Ukrainę… Czasami ciężko przejść nad pewnymi rzeczami. Życie składa się z etapów, dobrych i złych. Możesz mieć dobry dzień, żeby potem zmagać się ze złym. Możesz mieć depresję, stracić pracę, nie mieć pieniędzy, zerwać z partnerem. Ta piosenka jest dla wszystkich, którzy potrzebują nadziei, odwagi, pocieszenia w tych czasach. Wiele osób ma wątpliwości, walczy ze sobą, ogólnie z życiem, a ten utwór ma powiedzieć - “hej, to w porządku, jeśli nie jest w porządku. jeśli czujesz się źle, to zrozumiałe. Nie musisz udawać, że wszystko jest ok. Kocham cię niezależnie od tego, co się dzieje.” Social media sprawiają wrażenie, że wszyscy mamy świetnie w życiu i pokazujemy tam najlepsze chwile ale przecież wszyscy czasem przeżywamy też te gorsze. Dlatego ten utwór ma powiedzieć - “hej, w złych momentach życia też jesteś kochany”. Masz rację, to trochę przewodnik jak kochać kogoś bezwarunkowo, czy też jak pozwolić sobie kochać kogoś bezwarunkowo.
Michael Patrick Kelly o radzeniu sobie z gorszymi chwilami, wdzięczności i sile wsparcia...
MO: Jeśli się źle czujesz, walczysz z czymś, myśli o czymś nie dają ci spokoju, pozwól mi porozmawiać z Tobą o tym… jestem twój…
MPK: Absolutnie… ja na przykład jestem człowiekiem, który w trudnych chwilach woli samemu sobie z nimi poradzić. Uważam, że to nie jest dobre. Dobrze jest się czasem otworzyć, pokazać swoje słabości, swoje problemy ludziom, którym ufamy. Nie wszystkim można ufać… To tak jak powiedziała Billie Eilish - “Nie dziel się wszystkimi swoimi uczuciami na Instagramie.” Ma rację! Niektórzy z tym przesadzają. Jednak kiedy masz przyjaciela, masz kogoś w rodzinie, może w niektórych przypadkach będzie to terapeuta. Zależy od tego jak dana sytuacja jest poważna. Myślę, że połową sukcesu jest wyrzucenie tego z siebie.
MO: Zgadzam się… Pandemia była bardzo mrocznym okresem, ale miała w sobie pozytywną stronę - mogliśmy zastanowić się nad tym, co z nami jest nie tak i czego oczekujemy od życia. To samo z resztą powiedziałeś w tym dokumencie, że to był dobry czas do zapytania samego siebie, czego oczekujesz od przyszłości. Czy te kilka lat zmieniły ciebie jako człowieka, artystę?
MPK: W pewnym sensie tak… Zdałem sobie sprawę z pewnych rzeczy jeszcze mocniej niż kiedyś. Wiedziałem, że rodzina jest bardzo ważna w życiu każdego z nas, ale teraz wiem to jeszcze bardziej. Czasem ta relacja w rodzinie jest toksyczna, każdy ma do siebie dystans ale jeśli masz to szczęście mieć wokół siebie osoby, które są dla ciebie dobre, należy poświęcać im czas. Tak samo przyjaciołom. Moje podsumowanie tego roku - spędzać więcej czasu z rodziną i przyjaciółmi.
Bardzo dużo pracuję, tworzę, podróżuję, teraz promocja albumu, trasa, dlatego nie mam zbyt wiele czasu dla przyjaciół, zapominam o ich urodzinach. Obiecałem sobie i im, że będę poświęcał wszystkim więcej czasu w tym roku. Jest nawet takie powiedzenie: “Miej czas dla swoich przyjaciół, bo inaczej z czasem stracisz tych przyjaciół.” To są priorytety - rodzina, przyjaciele, zdrowie… Zaczęliśmy myśleć bardziej świadomie o zdrowiu, również psychicznym. Wielu z nas wstaje rano z myślą “O nie! Życie jest do bani, już nie chce tak więcej”. Budzik dzwoni, a my nie chcemy wstać. Ważne by się motywować. Każdego ranka, po przebudzeniu, pierwsze co robię, to okazuje wdzięczność. Dziękuję Bogu, żonie, życiu za wszystko dobre, co przynosi.
MO: Po prostu być wdzięcznym…
MPK: Tak… Nie jest łatwe wytworzyć w sobie taki nawyk, ale kiedy już nam się to uda, dziękować za wszystkie dobre rzeczy, za ludzi, czasem za pogodę… Wiesz, jeśli chcesz być mistrzem, “Chuckiem Norrisem wdzięczności”, musisz dziękować nawet za te złe rzeczy…
MO: Musisz traktować życie z kopniakiem…
MPK: Tak jest!
Michael Patrick Kelly o Polsce, miłości do Krakowa i... polskiej kiełbasy
MO: Każdy potrzebuje w życiu wsparcia… nawet w trakcie koncertu masz na scenie ludzi, którzy cię wspierają… I to jest chyba odpowiedni moment na pytanie - jak twoje plany koncertowe Michael? Czekamy na ciebie w Polsce…
MPK: Słuchajcie, rozmawiałem kilka dni temu z moim promotorem i planujemy przyjechać do was we wrześniu! Nie mogę podać teraz konkretnych dat ale mam nadzieję, że będzie to Warszawa i Kraków. Do potwierdzenia! Wszystko zaczyna się jakoś układać, ale nie zapeszajmy… Wiadomo, jak wygląda sytuacja z koronawirusem i wszystkim… Potem zamierzam wrócić do was jeszcze w przyszłym roku. Czyli teraz dwa koncerty i potem więcej w kolejnym roku. To będzie też dobra okazja, żeby odwiedzić was w studiu i zobaczyć ten statek kosmiczny! Widząc studio, w którym jesteś, kojarzy mi się to ze statkiem kosmicznym!
MO: Taaak, statek kosmiczny z mnóstwem guzików, kolorów, czad! Już nie mogę się doczekać, aż przyjedziesz do Krakowa i będę mógł ci to wszystko pokazać.
MPK: Kocham Kraków, macie niesamowicie piękne miasto! Rzekę, całe Stare Miasto, dzielnice żydowską, synagogi… Nie macie przypadkiem obrazu Leonarda Da Vinci w jednym z muzeów?
MO: Mamy!
MPK: Ktoś kiedyś nazwał ją “siostrą Mony Lisy”.
MO: Z małym zwierzątkiem na ramieniu…
MPK: Zagram w Krakowie, żeby zobaczyć siostrę Mony Lisy i pójść z nią na randkę! Chciałbym też zjeść prawdziwą polską kiełbasę… Amerykanie mają hot dogi, ale one są tylko marną kopią polskiej kiełbasy. Wy macie coś extra… Zatem, kiedy przyjadę do Krakowa, pójdziemy na polską kiełbasę, napijemy się piwa, odwiedzimy siostrę Mony Lisy i zagramy zaje*isty koncert!
MO: Doskonale! Czekam na to, trochę ciekaw następnego dnia, ale nie będziemy się tym przejmować…
Michael Patrick Kelly z wyjątkowymi życzeniami na Dzień Kobiet
MO: Michael, 8 marca mamy Dzień Kobiet… czy jesteś gotowy?
MPK: Tak… Dla mnie kobiety są prawdziwymi bohaterkami. Świat mody cały czas mówi nam jak powinniśmy wyglądać i jak powinniśmy się zachowywać. Musisz być “seksowna”, być “spoko mamą” i do tego jeszcze zrobić karierę i osiągnąć sukces w pracy… To po prostu nie możliwe. Bycie kobietą w tych czasach jest bardzo trudne… Chcę, żeby wszystkie kobiety to usłyszały - kochamy was takimi jakie jesteście! Jesteście dobre, wspaniałe i piękne. Wspieramy was i dziękujemy za waszą obecność na tym świecie. Sprawiacie, że świat jest piękny… My faceci staramy się być macho, wydaje nam się, że rządzimy światem… I jesteśmy bystrzejsi, a to kobiety są mądrzejsze od nas. Przede wszystkim posiadacie inteligencję emocjonalną, której nie mamy. My jesteśmy bardziej w stylu: “O, jest problem… Mam rozwiązanie!” Jesteście bardziej wrażliwe od nas…
Drogie Panie, dziękuję wam za to, że jesteście, za wasze piękno i kobiecość i że sprawiacie, że ten świat jest cudowniejszy. Proszę, przebaczcie nam facetom i miejcie jeszcze więcej cierpliwości do nas…