Rakieta przeleciała nad głową ekipy TVN
Praca reportera, który musi prowadzić relację z samego centrum działań zbrojnych, jest ogromnym wyzwaniem, które zasługuje na pełen podziw. O nieustannym ryzyku dziennikarskiej pracy w takich regionach przekonali się widzowie "Faktów TVN", którzy zobaczyli relację Wojciecha Bojanowskiego z Kijowa. Gdy dziennikarz TVN24 przygotowywał wejście antenowe z posterunków Gwardii Narodowej, nad głowami ekipy telewizyjnej przeleciała rakieta.
Wszyscy są przygotowani na tę opcję, że Kijów może zostać oblężony, ale na ten moment nie mamy żadnych informacji, które by potwierdzały, że rosyjskie wojska, w tym te wojska pancerne, o których państwu mówimy, miałyby się pojawić na południu Kijowa i zamknąć tę pętlę, która... – mówił Bojanowski, gdy nagle usłyszał świst lecącego pocisku:
Kijów. Rakiety uderzyły w wieżę telewizyjną
Jak się później okazało, rakiety, które przeleciały nad głowami dziennikarzy TVN, uderzyły w kijowską wieżę telewizyjną. W ataku zginęło 5 osób, a 5 kolejnych zostało rannych. Miejsce uderzenia pocisków jest o tyle zaskakujące, bowiem wieża znajduje się w okolicach wąwozu Babi Jar – miejsca upamiętnienia ofiar nazistowskiego obozu koncentracyjnego, który znajdował się tam w trakcie II wojny światowej.
Wojciech Bojanowski: "Jesteśmy w bezpiecznym miejscu"
Wojciech Bojanowski skomentował całe dramatyczne zdarzenie, którego był świadkiem, na swoim Instagramie. Na dołączonym zdjęciu możemy zobaczyć operatora oraz producenta programu, którzy pomagali dziennikarzowi w przygotowywaniu relacji. Ekipa telewizyjna zapewniła, że jest w bezpiecznym miejscu i dziękuje za spływające z całej Polski słowa wsparcia.
Na dziś kończymy już zdjęcia i jesteśmy w bezpiecznym miejscu. Bardzo dziękuję operatorowi i producentowi za ich ciężką pracę i pełne zaangażowanie, bez którego nie mielibyście Państwo szans na zobaczenie naszych relacji. Dziękujemy za wszystkie słowa wsparcia, które do nas płyną – napisał Bojanowski w mediach społecznościowych.
My także przyłączamy się do tych słów wsparcia, bo zdajemy sobie sprawę, jak ciężka jest praca dziennikarzy w samym środku działań zbrojnych.