4-metrowy pyton w łazience
Do tej niecodziennej sytuacji doszło wczesnym porankiem w minioną sobotę. Około 5:30 Laura Tranter z angielskiego West Midlands chciała skorzystać z łazienki. Gdy weszła do toalety i prawie usiadła na muszli klozetowej, przeżyła prawdziwy szok. Okazało się, że z klozetu wystawała głowa ogromnego węża. Przerażona 34-latka natychmiast trzasnęła deską klozetową i ubrana w sam szlafrok pobiegła do znajomej. Sąsiadka stwierdziła, że kobiecie musiało coś się przewidzieć albo że jest pijana.
Obudziłam się o 4:30 rano, żeby pójść do toalety, i właśnie tam był. To bardzo mnie przestraszyło, prawie na nim usiadłam! Jego głowa po prostu znajdowała na siedzeniu – relacjonowała przerażona kobieta.
Laura Tranter zadzwoniła do Królewskiego Towarzystwa Zapobiegania Okrucieństwu Wobec Zwierząt, ale nie mogła połączyć się z dyspozytorem, bowiem instytucja zaczynała pracę dopiero po godzinie 7:00. Tymczasem w jej toalecie wciąż był zamknięty ogromny i ponad 4-metrowy gad. 34-latka zdecydowała się nie czekać na pomoc i zadzwoniła do kolegi, którego brat okazał się pasjonatem pająków. Mężczyzna skontaktował ją z przyjacielem, który natychmiast ruszył na ratunek.
Brat mojego kumpla, Dan, interesuje się pająkami, wężami i innymi okazami. Zadzwoniłam do niego, a on poprosił swojego przyjaciela, który mieszkał dwadzieścia minut drogi ode mnie, Steve’a, żeby przyszedł i go wyciągnął – opowiada Tranter.
"Musieliśmy go spłukać, aby go wyciągnąć"
Steve w ułamku sekundy pojawił się w mieszkaniu Laury, jednak problemy z usunięciem nieproszonego gościa z łazienki dopiero się zaczęły. Okazało się, że wąż był na tyle duży, że utknął w rurze odpływu: nie mógł ani się wydostać, ani wrócić tam, skąd przyszedł. Dopiero po kilku chwilach zrodził się pomysł na usunięcie gada bez interwencji specjalistów. Aby uratować węża, Steve i Laura wlali do klozetu płyn do mycia naczyń, a następnie spłukali go, co pozwoliło im na wyciągniecie go z opresji.
Właściwie nie mogliśmy go usunąć, więc musieliśmy wlać płyn do mycia naczyń do toalety, a następnie spłukać go, aby go usunąć – powiedziała Laura.
Znajomi Laury przez dłuższy czas zastanawiali się, w jaki sposób 4-metrowy pyton trafił do mieszkania kobiety. Najprawdopodobniej wąż został kupiony jako zwierzę domowe, a gdy gad urósł do sporych rozmiarów, właściciel zdecydował się go pozbyć. To jednak nadal nie wyjaśnia, w jaki sposób gad trafił do kanalizacji. Laura Tranter po całym zdarzeniu przekazała 4-metrowego pytona do Królewskiego Towarzystwa Zapobiegania Okrucieństwu Wobec Zwierząt, które zaopiekowało się nim.