Wesele czas zacząć
Kasia i Paweł od pierwszego spojrzenia przypadli sobie do gustu. Nie mieli wątpliwości co do swoich decyzji, jednak dopiero na weselu zaczęło do nich docierać, co się właściwe stało. Świeżo upieczona para młoda co rusz szukała potwierdzenia, że ślub nie był tylko snem.
Widać było, że Kasia jest niesamowicie zadowolona z tego, kim okazał się jej małżonek. Przed każdym z gości zachwalała Pawła i powtarzała, że „to musi być przeznaczenie”. Pan młody również zachwalał swoją małżonkę, ale widać było, że jest nieco speszony całą sytuacją.
Zarówno przyjaciele Kasi, jak i Pawła stwierdzili, że są dla siebie stworzeni. On rodzinny i otwarty, ale jednocześnie powściągliwy. Ona uśmiechnięta, radosna i gadatliwa. Razem uzupełniają się, tworząc na pierwszy rzut oka parę idealną.
Wiesz co mi się bardzo podoba? To, że jest tak wygadana – szepnął do swojego świadka Paweł, gdy Kasia odeszła od stołu
Pierwszy taniec pary młodej wyglądał jak wyćwiczony. Kasia i Paweł złapali wspólny rytm. Pan młody był stanowczy i prowadził. Panna młoda zazwyczaj lubi przejmować inicjatywę, jednak tym razem pozwoliła, żeby to jej mąż rządził.
Kasia i Paweł nie szczędzili sobie czułości. Podczas sesji zdjęciowej jeszcze bardziej się do siebie zbliżyli. Nie zabrakło pocałunków i to wcale nie takich delikatnych…
Stres i niedowierzanie
Wesele Julii i Tomasza rozpoczęło się od tradycyjnego powitania chlebem i solą. Następnie przyszedł czas na życzenia od rodziców. Do Tomasza nie mogła dotrzeć myśl, że ma teraz teściów.
Nowożeńcy w swoim towarzystwie czuli się bardzo swobodnie. Nie mieli poczucia, że coś z ich strony jest wymuszone, przez coraz lepiej zaczęli się ze sobą dogadywać. Z każdą kolejną minutą ich nić porozumienia rosła.
Tomek jednak wydawał się bardzo zestresowany. Co chwilę zwracał się do swojego świadka, by upewnić się, czy na pewno on i Julia na pewno do siebie pasują. Czyżby zaczęły nachodzić go wątpliwości co do decyzji?
Dla nich pierwszy taniec był powodem do stresu. Julia nieustannie upewniała się, czy jej mąż opanował tę sztukę. Tomek proponował urozmaicenie delikatnego bujania, na które się zdecydowali, ale Julia nie była na to chętna.
Mi to się bardzo źle tańczyło, byłam bardzo zestresowana. Wiedziałam, że wszyscy na nas patrzą, jeszcze się nie znaliśmy w tym tańcu… - wyznała
Chociaż nie para była nieco skrępowana całą ślubną oprawą, to w kontakcie ze sobą byli bardzo swobodni. Im dłużej ze sobą rozmawiali, tym bardziej się rozluźniali i nabierali swobody. Jednak sesja zdjęciowa, podczas której fotograf nalegał na pocałunki, zepsuła atmosferę stworzoną przez nich podczas wesela.
Pierwszy taniec zawsze jest wyzawaniem
Aneta i Robert również zostali powitani w tradycyjny sposób. Mama panny młodej i siostra pana młodego miały jednak mały problem z opanowanie formuły na powitanie nowożeńców. Jednak, gdy przyszło co do czego, stanęły na wysokości zadania.
Para aż promieniała z radości. Widać było, że są zadowoleni z obrotu spraw. Przy stole Aneta nawiązała więź ze swoją szwagierką, która nie miała wątpliwości co do powodzenia ślubnego eksperymentu.
Tuż przed ich pierwszym tańcem wyszło na to, że mają zupełnie inne gusta muzyczne. Robert jako akompaniament do ich wyjątkowej chwili wybrał swój ulubiony zespół rockowy, który nie brzmiał Anecie zbyt zachęcająco.
Chociaż panna młoda nie lubi być w centrum zainteresowania, to wirowanie na parkiecie wraz ze swoim mężem sprawiło jej dużą przyjemność. Robert przygotował się na możliwy stres swojej małżonki i tuż po tym tańcu obsypał ją wielkim bukietem róż.
Teraz przed parami podróż poślubna, dzięki której będą mogli lepiej się poznać i przekonać się, czy eksperyment pójdzie zgodnie z planem.