Tragiczny wypadek
30 sierpnia 1997 roku w tunelu Alma w Paryżu doszło do tragicznych wydarzeń. Wypadek z udziałem księżnej Diany do dziś budzi kontrowersję, a temat śmierci księżnej pobudza do szerokich dyskusji. Co tak naprawdę wydarzyło się w paryskim tunelu? To pytanie zadają sobie media oraz znawcy królewskiej rodziny od ponad 20 lat. Jedyne co wiadomo na jego temat tragicznego wypadku to, to że księżna Diana, była żona księcia Karola i jej partner Dodi Al-Fayed uciekali przed goniącym ich paparazzi. Nagle samochód, którym jechali, z dużą prędkością uderzył w betonowy filar. Kierowca pojazdu oraz ukochany Diany zmarli na miejscu.
Jak wiadomo, księżnej Diany nie udało się uratować. Kobieta została przewieziona do szpitala, w którym zmarła następnego dnia. Teraz jednak na jaw wychodzą nowe szczegóły dotyczące wypadku, a wyjawić je miał Xavier Gourmelon, jeden ze strażaków przybyłych na miejsce wypadku.
Jak tłumaczy mężczyzna, nie mógł wcześniej nic zdradzić, ponieważ obowiązywała go wojskowa tajemnica, która we Francji obejmuje także strażaków.
Ostatnie słowa księżnej Diany
Według relacji ratującego księżną strażaka, synowa królowej Elżbiety II nie miała widocznych poważnych urazów. Mężczyzna w rozmowie z Daily Mail zdradził także, jakie miały być jej ostatnie słowa przed śmiercią.
Powiedziała "o mój Boże, co się stało?". Próbowałem ją uspokoić. Trzymałem ją za rękę. Potem przejęli ją inni. To wszystko działo się bardzo szybko, w ciągu dwóch lub trzech minut. Nie widziałem u niej żadnych poważnych urazów fizycznych poza jej zranionym ramieniem. Ale nie możesz polegać tylko na tym, co widzisz - opowiada w rozmowie z Daily Mail Xavier Gourmelon.
Czytaj także: