Polska przegrała ze Słowacją
Już przed meczem Paulo Sousa zaskoczył ekspertów, wystawiając w podstawowej jedenastce Karola Linettego, jednak wierzyliśmy, że nasz szkoleniowiec doskonale wie, co robi. Przystępowaliśmy do tego spotkania pełni nadziei w zwycięstwo Biało-Czerwonych.
Początek spotkania przebiegał zgodnie z założeniami. Słowacy cofnęli się do defensywy i oddali nam inicjatywę. Niestety nie potrafiliśmy z tego skorzystać. Częściej utrzymywaliśmy się przy piłce, jednak w naszej grze było zbyt dużo nerwowości i niedokładności. To wszystko sprawiało, że Słowacy byli w stanie wyprowadzać bardzo groźne kontrataki. Po jednym z nich, w 18. minucie meczu Robert Mak zakręcił Kamilem Jóźwiakiem, przepuścił piłkę między nogami Bereszyńskiego, wpadł w pole karne strzelił w krótki róg. Piłka odbiła się od słupka, trafiła w Wojciecha Szczęsnego i wpadła do siatki. Kolejne minuty nie przyniosły poprawy gry Biało-Czerwonych i do szatni schodziliśmy przegrywając 0:1.
Druga połowa rozpoczęła się dla nas wyśmienicie. Już w 46. minucie po kombinacyjnej akcji Polaków do siatki trafił Karol Linetty, a asystował mu Maciej Rybus. Polacy uwierzyli, że mogą zwyciężyć w tym meczu i coraz odważniej zapuszczaliśmy się pod pole karne rywali. Wszystko skomplikowało się w 62. minucie, kiedy Grzegorz Krychowiak otrzymał drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę. Gra w przewadze uskrzydliła Słowaków. W 69. minucie Milan Skriniar najlepiej odnalazł się w polu karnym i efektownym uderzeniem z 12. metra wyprowadził Słowację na prowadzenie. Nasza drużyna rzuciła się do odrabiania strat, jednak nie przyniosło to rezultatu.
Polska w swoim pierwszym meczu przegrała ze Słowacją 1:2 i bardzo mocno skomplikowała sobie sytuację w grupie E. Przed nami starcia z Hiszpanią (19.06) i Szwecją (23.06).