Pierwszą falę kolejek i zakupowego szaleństwa mogliśmy obserwować na przełomie marca i kwietnia. Wtedy to wielu z nas robiło zakupy na zapas, aby nie musieć wychodzić zbyt często z domu, lub z obawy, że może zabraknąć niektórych produktów. Dziś raczej nikt nie obawia się już o to, że zabraknie nam artykułów spożywczych, więc celem stały się inne sklepy. Wchodzący dziś w życie drugi etap „odmrażania gospodarki” sprawił, że Polacy tłumnie ruszyli po… meble.
Otwarte zostały targowiska oraz niektóre sklepy i punkty usługowe. Nadal mają one jednak pewne ograniczenia. Mimo to przed katowicką IKEĄ powstały ogromne kolejki.
Jednym z najjaskrawszych przykładów tęsknoty za zakupami jest IKEA w Katowicach. Tam już w godzinach przedpołudniowych kolejka osiągnęła długość kilkuset metrów. To imponujący wynik, jeśli weźmiemy pod uwagę, że w sklepie może przebywać równocześnie nawet 1300 osób. Żadna z katowickich galerii handlowych nie mogła konkurować z zainteresowaniem mieszkańców szwedzką firmą meblową.
Celem drugiej fali zakupów nie są więc zakupy spożywcze. Biorąc pod uwagę to, że ciągle mogliśmy zamawiać produkty on-line, należy stwierdzić, że Polacy zwyczajnie stęsknili się za zakupami, jako formą spędzania wolnego czasu. Miejmy nadzieję, że każdy z klientów zadbał o bezpieczeństwo i nie przyczyni się to do zwiększenia liczby chorych.