Hubert Huras: "Jest to bardzo niewdzięczna specjalizacja"
4 września 2019 roku media obiegła informacja, że w krakowskim Szpitalu Uniwersyteckim urodziła się dziewczynka 56 dni po śmierci matki. To był cud, za który odpowiadał profesor Hubert Huras. Paweł Jawor odwiedził lekarza – zapytał go o to, jak sobie radzi ze śmiercią swoich pacjentów.
Myślę, że wszyscy którzy wykonują ten zawód, szczególnie położnika - ci którzy pracują na bloku porodowym... Zawsze człowiek przeżywa, zawsze to ma wpływ na zdrowie psychiczne. (...) Nie jest się już spokojną osobą, bo te sytuacje są bardzo stresogenne - wyznał szczerze.
Jest pan szczęśliwy wykonując ten zawód? - zapytał Jawor.
Tak, choć jak powiedziałem - jest to bardzo niewdzięczna specjalizacja - odpowiedział profesor.
"Po operacji mama nas fizycznie opuściła"
Profesor Huras zabrał Pawła Jawora na salę, w której wydarzył się ten wrześniowy cud. Co lekarz czuł, kiedy dziewczynka przyszła na świat 56 dni po śmierci mózgu matki?
Pierwsza myśl to przede wszystkim: tragedia. Mamy nie będzie już, bo po operacji mama nas fizycznie opuściła. Natomiast przekazane w ręce neonatologów dziecko - no to wiadomo, trzymamy kciuki za jego rozwój! - wyznał profesor
Święto zaduszne, święto zmarłych - czy taka historia, o której rozmawialiśmy, to jest zwycięstwo życia czy śmierci? Czy zastanawiał się Pan nad tym? - zapytał Jawor.
Dziecko zwyciężyło bo przeżyło. Jest to o tyle ciekawy przypadek, że nie ma w literaturze opisu takiego przypadku pacjentki, która dostaje masywnego krwotoku, gdzie jest zatrzymanie krążenia - odpowiedział. Zespół ratownictwa przywraca to krążenie stosując czynności reanimacyjne-resuscytacyjnie i dziecko z tego wychodzi. Jest olbrzymie ryzyko obumarcia płodu. Do tego stopnia, że w zaawansowanej ciąży żeby reanimować ciężarną - trzeba jak najszybciej ciążę zakończyć. Wtedy resuscytacja czy reanimacja ma większe powodzenie. A tu przeżyło jeszcze w łonie matki i urodziło się. Natomiast wielka tragedia, że pacjentka nie może cieszyć się tym dzieckiem, nie może być mamą, nie może przeżywać z nimi wspólnych chwil i odeszła od swojego męża, swojej rodziny... - wyznał na koniec.