Ostra reakcja księcia Harry'ego
Para książęca była ostatnio na 10-dniowej wizycie w Afryce. We wtorek 1 października – ku zaskoczeniu wielu osób - Harry wydał oficjalne oświadczenie, w którym poinformował o pozwie jednego z tabloidów. W mocnej wypowiedzi przyznał, że czas rozpocząć walkę z brytyjskimi brukowcami. Tego samego dnia doszło również do nieprzyjemnej sytuacji, którą uwieczniono na nagraniu. Książę stracił cierpliwość do natarczywych dziennikarzy?
Pozew przeciw tabloidowi i oficjalne oświadczenie
Tego samego wieczoru w mediach pojawiło się oświadczenie księcia, w którym wrócił do tragicznej śmierci swojej matki i zauważył, że dziś sytuacja wygląda podobnie, tylko ofiarą jest jego żona. "Stała się jedną z ofiar brytyjskich tabloidów, których ataki wzmożyły się na przestrzeni ostatniego roku, ciąży i w czasie wychowywania naszego syna. (...) Straciłem matkę i teraz patrzę, jak moja żona pada ofiarą tych samych, potężnych sił" – czytamy. Harry zapewnił również, że do sądu trafił pozew przeciwko spółce, która opublikowała prywatną korespondencję Meghan zaadresowaną do jej ojca.
Do sądu trafił przygotowywany od miesięcy pozew przeciwko spółce, której gazeta opublikowała prywatną korespondencję księżnej zaadresowaną do jej ojca. Na stronie https://sussexofficial.uk znajdziemy również oficjalne stanowisko w tej sprawie.
„Jako para wierzymy w wolność mediów i obiektywne, prawdziwe relacje. Uważamy, że jest to kamień węgielny demokracji i w obecnej sytuacji,w jakiej znajduje się świat - na każdym poziomie - nigdy nie potrzebowaliśmy bardziej odpowiedzialnych mediów. Niestety, moja żona stała się jedną z ostatnich ofiar brytyjskiej prasy brukowej, która prowadzi kampanie przeciwko ludziom, nie zastanawiając się nad konsekwencjami - bezwzględna kampania, która nasiliła się w ciągu ostatniego roku, podczas ciąży i podczas wychowywania naszego dziecka.
Do tej pory nie byliśmy w stanie korygować ciągłych przeinaczeń - czegoś, czego te wybrane media były świadome i dlatego wykorzystywały to codziennie, czasami co godzinę. (…) Udało im się tworzyć kłamstwo po kłamstwie jej kosztem, tylko dlatego, że nie pokazywała się publicznie podczas urlopu macierzyńskiego. Ona jest tą samą kobietą, którą była rok temu w dniu naszego ślubu, tak jak ona jest tą samą kobietą, którą widzieliście podczas trasy po Afryce. Dla tych wybranych mediów jest to gra, w którą nie chcemy grać od samego początku. Zbyt długo byłem cichym świadkiem jej prywatnego cierpienia. Odsunięcie się i niepodejmowanie żadnych działań byłoby sprzeczne ze wszystkim, w co wierzymy. (…) Treść prywatnego listu została opublikowana niezgodnie z prawem i w sposób celowo niszczycielski, aby manipulować tobą, czytelniku. Oprócz bezprawnej publikacji tego prywatnego dokumentu, celowo wprowadzili cię w błąd, strategicznie pomijając wybrane paragrafy, konkretne zdania, a nawet pojedyncze słowa, aby zamaskować kłamstwa, które utrwalali przez ponad rok” - czytamy w oświadczeniu Harry'ego.
TREŚĆ OŚWIADCZENIA ZNAJDZIECIE TUTAJ.
Publikacja prywatnego listu Meghan
Jak informuje PAP, reprezentująca książęcą parę kancelaria prawna Schillings oskarżyła gazetę "Mail on Sunday" o opublikowanie listu w ramach "kampanii tej grupy medialnej, mającej na celu publikowanie historii fałszywych i celowo uwłaczających księżnej, a także jej mężowi". "Wszczęliśmy postępowanie w związku z naruszeniem prywatności, naruszeniem praw autorskich i wspomnianym wyżej programem medialnym" – napisała w komunikacie kancelaria. Wyjaśniono też, że wniesienie pozwu zostało opłacone prywatnie przez księcia Harry'ego i jego żonę.
Choć kancelaria nie podała szczegółowych informacji na temat ujawnionego listu oraz daty jego publikacji, to z dużą dozą pewnością można mówić, że chodzi o list księżnej do ojca, Thomasa Markle'a. To w tej korespondencji Meghan miała pisać "z ciężkim sercem" o trudnych relacjach z ojcem. Księżna Sussex miała też prosić swojego rodzica, by nie kłamał i zostawił ją oraz jej rodzinę w spokoju.
Przypomnijmy, że księżna Diana, matka księcia Harry'ego, zginęła w wypadku samochodowym, gdy auto, którym jechała, uciekało przed paparazzi. Do tragedii doszło w Paryżu w sierpniu 1997 roku.