Robin Williams: "Dostałeś tylko jedną iskierkę szaleństwa. Jeśli ją stracisz, będziesz niczym"

11 sierpnia 2014 roku to data, którą fani Robina Williamsa będą pamiętać z pewnością bardzo długo. Tego dnia ten ceniony i niezwykle utalentowany aktor popełnił samobójstwo, pozostawiając w żałobie rodzinę i tysiące widzów. 63-letni artysta zmagał się z depresją, co – zdaniem wielu – było główną przyczyną tej tragicznej decyzji o odebraniu sobie życia.

Równo pięć lata temu, mając wówczas 63 lata, Robin Williams odebrał sobie życie wieszając się na pasku do spodni. Ciało aktora znaleziono w jego domu w Paradise Cay w stanie Kalifornia.

Przed śmiercią aktor zmagał się z głęboką depresją i długoletnim uzależnieniem od alkoholu i narkotyków. Wiele osób zakochanych w jego rolach i publicznym wizerunku do tej pory nie może w to uwierzyć. Zabawianie całego świata przez lata ma swoje konsekwencje. 

Terrorysta w głowie Williamsa

„Rozdawał siebie innym”, był w roli niemal nieustannie - na scenie i w życiu. „Nie umiał sam siebie wyłączyć” – przyznaje w jednej z rozmów Zak Williams – syn aktora.
Dzięki dokumentowi HBO w reż. Mariny Zenovich możemy zobaczyć więcej. Imponujące archiwa, zarejestrowane wywiady czy rozmowy z najbliższymi i współpracownikami pokazują to, co często skrywało się za genialną fasadą Robina Williamsa.

Dławiła go nuda, mistrz improwizacji i pławienia się w niuansach bohaterów cały czas pragnął więcej. Nie znosił prostych ról – dowodem na to mogą być sceny, które nie wchodziły do takich produkcji jak „Pani Doubtfire” czy „Ulica Sezamkowa”. Jego talent był niesamowity – był w stanie przez godziny improwizować i bawić publiczność dowcipami na scenie w Carnegie Hall. Dał najpiękniejszą i najzabawniejszą przemowę w historii podczas rozdania Critics’ Choice Awards, gdy nie otrzymał nagrody – za to odebrali ją ex aequo jego rywale, Jack Nicholson i Daniel Day Lewis.

Najbardziej bezlitosny był dla siebie. Kpił ze swojego wyglądu i roli outsidera w Hollywood, z alkoholu i narkotyków, starości i choroby. „Uważaj, z czego żartujesz przed ludźmi, bo możesz zacząć mówić o czymś, z czym nie dasz sobie rady” – miał usłyszeć od jednego z terapeutów.

"Robin Williams: Come Inside My Mind" ukazuje niezwykłe życie i karierę Robina Williamsa. Opowiedziana głównie jego słowami historia pokazuje drogę na szczyt nieprzeciętnego twórcy. W dokumencie HBO wykorzystano wiele niepublikowanych wcześniej materiałów, które prezentują jego warsztat i styl pracy. Twórcy posiłkują się wieloma nagraniami z prywatnego archiwum artysty, przedstawiającymi człowieka z krwi i kości. Nie brakuje też rozmów z najbliższymi Williamsa - przyjaciółmi i rodziną, wśród których są: Billy Crystal, Eric Idle, Whoopi Goldberg, David Letterman, Steve Martin, Pam Dawber czy jego syn.

"Tylko jedna iskierka szaleństwa..."

Na świat przyszedł 21 lipca 1951 roku w Chicago, a szerszej publiczności dał się poznać jako doskonały standuper i komik. W telewizji zasłynął za sprawą roli tytułowego Morka w sitcomie „Mork i Mindy”. W jego dorobku znajdziemy setki ról - zarówno komediowych jak i dramatycznych. 

W trakcie swojej kariery Williams był czterokrotniekrotnie nominowany do nagrody Amerykańskiej Akademii Filmowej – za role w filmach „Good Morning, Vietnam”, „Stowarzyszenie Umarłych Poetów”, „Fisher King” i „Buntownik z wyboru”. Za tę ostatnią w 1998 roku zdobył w końcu upragnionego Oscara.

Wśród innych niezapomnianych filmów, w których wystąpił zmarły pięć lata temu aktor, warto wymienić również choćby kultową „Panią Doubtfire”, „Hook”, w którym wcielił się w postać Piotrusia Pana, „Przebudzenia”, „Człowieka przyszłości” „Jumanji”, „Patcha Adamsa”, „Między piekłem a niebem”, „Bezsenność” czy „Cudowne dziecko”. Za sprawą tych i wielu innych fantastycznych ról, które zostawił po sobie w spadku, w naszej pamięci na zawsze pozostanie żywy.

Zobacz także