Michał Piróg wyznał ostatnio, że można nazywać go tatą. Pokazał też zdjęcie Tombiego: "Mam nadzieję, że nikt nie poczuje się urażony"

Michał Piróg - tancerz, choreograf - od wielu lat jest obecny w mediach. Widzowie mogą pamiętać jego obecność w wielu programach telewizyjnych, jak np.: "You Can Dance", "Top Model" czy "Azja Express". W mediach społecznościowych chętnie dzieli się z fanami kadrami z codzienności. Ostatnio zdobył się na wyjątkową publikację.

Michał Piróg: "Są ludzie którzy kierują się czystą empatią, chęcią pomocy"

Michał Piróg postanowił oznajmić tysiącom internautów: „Możecie mi mówić tato”… Tancerz, który już lata temu publicznie przyznał, że jest homoseksualistą, jest świadomy tego, że w społeczeństwie wciąż słychać wiele krzywdzących, krytycznych czy nienawistnych opinii w jego kierunku. Faktem jest również to, że jego osobowość, praca, opinie i działalność medialna cieszą się równocześnie dużą sympatią wielu osób. 
Ostatnio na profilu tancerza w mediach społecznościowych pojawił się wyjątkowo osobisty wpis:

Możecie mi mówić tato... właśnie otrzymałem dokumenty. Wdech , wydech - wiem , znam zdanie niektórych osób na ten temat. Widzicie są faktycznie osoby które sadzą, że inni ludzie kierują się własnym interesem w podejmowaniu przeróżnych decyzji życiowych. Zapewne są i tacy ale są i ci którzy myślą w wielu kwestiach nie umysłem, wygodą czy ewentualnym profitem.

 

A post shared by Michal Pirog (@michalpirog) on

 

Są ludzie którzy kierują się czystą empatią, chęcią pomocy, dania innym lepszego startu, zwykłą może troską... sam nie wiem staram się nie myśleć za dużo tylko działać w czystym odruchu serca" - pisze Piróg pod pierwszym zdjęciem.

"Rzeka Kinabatangan - tam wpadliśmy na siebie"...

W komentarzu do kolejnego znajdziemy ciąg dalszy tej historii i nadchodzących zmian w jego życiu:

Ta rzeka nazywa się Kinabatangan. To w jej pobliżu ponad 6 miesięcy temu małego znalazł pewien farmer. Rodzice zginęli a mały leżał głodny tuż przed wejściem do swojego domu. Wychłodzony, odwodniony, przerażony, z dużą niedowagą i z bardzo ciężkimi objawami malarii został przewieziony do ośrodka. Przez sześć przeszło miesięcy walczono o jego zdrowie. Tam też wpadliśmy na siebie”.

 

A post shared by Michal Pirog (@michalpirog) on

"Znaczna część z was myślała, że adoptowałam dziecko"

W kolejnym wpisie Michał Piróg postanowił rozwiać już wszelkie wątpliwości i ze szczegółami wytłumaczyć, co oznaczały poprzednie posty. 

"Kochani mam nadzieje, że nikt nie poczuje się urażony ze względu na fakt, iż poprzednie posty mogły was wprowadzić w błąd. Znaczna część z was myślała, że adoptowałam dziecko" - pisał tancerz.

Pod publikacją ze zdjęciem Tombiego, Piróg opowiedział historię młodego orangutana, który aktualnie znajduje się w centrum rehabilitacyjnym:

"Na imię mam Tombie mam niespełna 3,5 roku. Zostałem znaleziony pod moim domem około 18 miesięcy temu. Znalazł mnie nieznany mi farmer, ważyłem wtedy 3,2 kg. Byłem chory, niedokarmiony, odwodniony i chorowałem na ciężką malarię. Mój dom został zrównany z ziemią prawie doszczętnie, moja mama zginęła podobnie jak nasi krewni i dalecy kuzyni. Stało sie to w trakcie najazdu buldożerów na nasze domostwo, którym był najstarszy na świecie las deszczowy. Las ten został zniszczony przez ludzi ponieważ chcieli mieć tańsze batoniki, kremy i inne produkty użytku codziennego. Więc go wycięli żeby posadzić tam inne rośliny z których pozyskują surowce. Ja miałem dużo szczęście i tak oto 1 października 2017 roku trafiłem do ośrodka rehabilitacyjnego w północno wschodnim Borneo. Byłem wtedy bardzo ciężko chory i nieprzystosowany do życia. Teraz z upływem czasu powoli uczę się wszystkiego co potrzebne jest mi do przeżycia w przyszłości. Niestety nie jest to takie łatwe. Ponieważ my orangutany dosłownie wszystkiego uczymy się od naszych matek. Moja jak wiecie zginęła. Los jednak uśmiechnął sie do mnie ponownie i na moje szczęście w ośrodku poznałem koleżankę o imieniu Matamis. Matami jest naprawdę super i po części zastępuje mi mamę ale i siostrę. To ona jest obecnie moim nauczycielem życia. Moi zdziesiątkowani krewni i kuzyni oraz inne zwierzęta z którymi dzieliliśmy nasz dom nadal żyją w pozostałościach lasu deszczowego. Mam nadzieje, że pozwolicie mi do nich kiedyś w przyszłości dołączyć. To zależy już tylko od was i od waszego podejścia do natury - Tombie".

 

A post shared by Michal Pirog (@michalpirog) on

Zobacz także