Kanion
Agata i Marek otworzyli restaurację "Kanion" w Szklarskiej Porębie - miał to być interes ich życia, dlatego w lokal zainwestowali wszystkie pieniądze. Lokalizacja była świetna - wydawać by się mogło, że Kanion powinien świetnie prosperować.
Wydawało nam się, że wystarczy tylko postawić i będzie szło. Ale pomyliliśmy się - powiedziała Agata.
W miesiącu utarg wynosi 500 złotych. Syn właścicieli, który pracuje w lokalu jako kelner, przyznaje, że w ciągu dnia nie ma co robić. A to dziwne, ponieważ w ciągu jednej godziny przed wejściem przechodzi kilkadziesiąt potencjalnych klientów. Agata i Marek nie rozumieją porażki swojej restauracji - dlatego postanowili poprosić o pomoc Magdę Gessler.
Kiedy restauratorka pojawiła się w lokalu zapytała, czy podaje się w nim sushi, ponieważ na to wskazuje wygląd.
Po co ludzie mają jeździć do Szklarskiej Poręby, żeby oglądać pseudo Japonie? - zapytała Gessler.
Okazało się, że w menu jest prawdziwe pomieszanie - obok włoskich dań pojawiają się regionalne potrawy, jak kwaśnica. W końcu zamówiła zupę pomidorową, żurek oraz wspominaną kwaśnicę i sałatkę grecką.
Na pierwszy ogień poszła zupa pomidorowa. Niestety, Gessler nie była łaskawa:
Smakuje to jak pomyje. Myślą, że wodę z kitem można sprzedać za duże pieniądze.
Następnie restauratorce przyszło spróbować kwaśnicę z żeberkiem. Okazało się, że zupa zrobiona jest na kapuście zakwaszanej octem - a to poważny błąd. Przyszedł czas na żurek.
Woda, kompletnie bez żurku. Szaleństwo - powiedziała.
Kucharz był bardzo zdenerwowany. Nie umiał powstrzymać złości. Jednak kiedy następnego dnia Gessler wróciła do restauracji - Artur był w dobrym humorze i wyglądał na odprężonego.
Artur postanowił pokazać Gessler, że umie gotować. Jeszcze raz - od początku - przygotował trzy zupy. Niestety, nadal było dużo błędów. Przyznała, że jest lepiej, jednak nie smacznie. Poprosiła właścicieli do siebie i zapytała ich wprost, dlaczego zatrudnili kucharza, który nie ma pojęcia o gotowaniu regionalnych potraw. Niestety, małżeństwo nie zgadzało się z Gessler co do opinii ich kucharza. Restauratorka nie pozostawiła na nich suchej nitki - skrytykowała także architekturę i wygląd lokalu.
Przyszedł czas na zwiedzenie kuchni. Niestety - produkty, z których gotuje się w lokalu, są najgorszego sortu. Gessler próbowała wytłumaczyć wszystkim, że kupując najtańsze rzeczy, tracą gości i nikt do nich nie wróci.
Bistro Sztufada
Przyszedł czas zmian. Lokal zmienił nazwę na Bistro Sztufada. Podczas finałowej kolacji na stole będzie królować klasyczny tatar, zupa z namoczonego grochu z grzanką, na drugie danie sztufada z ligawy. Goście byli zachwyceni i chwalili dania. Jedynie Artur był pełen obaw, że nie poradzi sobie z przyrządzaniem potraw według przepisy Gessler.
Restauratorka wróciła po 4 tygodniach. Spróbowała wszystkich dań, które wspólnie z Arturem gotowała na kolację. Gessler była zachwycona. Tarat był wyśmienity, zupa fantastyczna, a sztufada miękka.
Bistro Sztufada nadal funkcjonuje. Na Facebooku można znaleźć prawie same pozytywne komentarze i pochwały. Klienci mogą spróbować potrawy Magdy Gessler, a oprócz tego: pieróg z farszem wołowym z sosem czosnkowym i pomidorowym, tatar wołowy z cebulką, ogórkiem i kurkami, krem z grochu z pierożkiem wołowym oraz karpatka z musem malinowym i ajerkoniakiem.