Aktywiści miejscy domagają się zmian w prawie by uciąć w końcu z procederem zastawiania chodników zaparkowanymi samochodami. Dlatego też stowarzyszenie Miasto Jest Nasze postanowiło utworzyć projekt nowelizujący Kodeks drogowy, który trafił już do sejmowej Komisji do Spraw Petycji. Według aktywistów, parkowanie na chodnikach powinno być zakazane, a samochody niestosujących się do przepisów kierowców odholowywane na specjalny parking. Jako przykład stawiają Ukrainę, gdzie od września obowiązuje całkowity zakaz parkowania na chodnikach. Stojące na nich pojazdy są odholowywane. Nie wolno również projektować na nich miejsc parkingowych
Obecne normy
Obecnie przepisy zabraniają jedynie parkowania w miejscach, gdzie obowiązuje bezwzględny zakaz. Wszędzie, gdzie go nie ma, jest to możliwe, jeśli kierowca zachowa 1,5-metrowe przejście dla pieszych. W praktyce reguła ta często jest łamana i nie brakuje przypadków, gdy jest problem z poruszaniem się po chodniku. Szczególnie odczuwają to rodzice z wózkami, osoby starsze i niepełnosprawne. Dodatkowo, mało kto pamięta, że parkowanie na chodnikach jest jedynie dozwolone dla pojazdów o masie całkowitej do 2,5 tony. Oznacza to, że wiele z osobowych samochodów również nie powinno stać na chodniku. W rzeczywistości przepis ten nie jest egzekwowany.
Chodnik do chodzenia
To właśnie te powody skłoniły aktywistów miejskich do podjęcia się próby wymuszenia zmian w Kodeksie drogowym. Przygotowany przez nich projekt zakłada usunięcie przepisu pozwalającego na parkowanie na chodniku pod warunkiem zachowania 1,5-metrowego przejścia. Sekretarz stowarzyszenia Miasto Jest Nasze Jan Popławski wyjaśnia, że ich celem jest doprowadzenie do sytuacji, w której parkowanie w miejscu przeznaczonym dla pieszych odbywało się w ich "jasno określonych częściach". To oznaczałoby możliwość postoju jedynie w wyznaczonych strefach. Popławki dodał, że dzięki temu "nie będzie potrzeby zastawiania całych chodników słupkami".
"Należy dążyć do takich standardów, że chodnik służy jednak do chodzenia, a nie do parkowania i to samorząd powinien wyznaczać obszary, w których można parkować na chodniku, a nie tak, jak jest teraz w polskim prawie, że w zasadzie można parkować na chodniku zawsze wtedy, gdy nie ma zakazu" – mówił prezes Stowarzyszenia Miasto Jest Nasze Jan Mencwel na wtorkowej konferencji prasowej przed Sejmem. Przekonywał też, że dzięki wprowadzonym zmianom, poprawi się komfort i bezpieczeństwo pieszych, powołując się na fakt, że w ostatnich latach w Warszawie było 10 ofiar śmiertelnych wśród pieszych potrąconych właśnie na chodniku.
Surowa kara
Stowarzyszenie zaproponowało, by za niestosowanie się do zakazu parkowania na parkingu, była surowsza kara niż mandat. Pojazdy kierowców łamiących przepisy, miałyby być odholowywane na specjalny parking. W ocenie Jana Popławskiego, mandaty za złe parkowanie są obecnie za niskie, przez co wielu kierowców je lekceważy. "Chcemy, żeby bezwzględnie było odholowywane samochody, które będą łamać przepisy" – podkreślił. Obecnie laweta wchodzi w ruch, gdy stojący pojazd utrudnia ruch i zagraża bezpieczeństwu ruchu.
PRL-owski rodowód
Aktywiści ze stowarzyszenia Miasto Jest Nasze w rozmowie z portalem Fakt24 zwrócili uwagę na pochodzenie przepisów umożliwiających parkowanie na chodnikach. Te bowiem zostały wprowadzone w lutym 1983 roku, czyli w trakcie stanu wojennego. "To było opresyjne prawo, które pozwalało łatwiej inwigilować i terroryzować obywateli" – napisali w swoim projekcie.
Stowarzyszenie zrobiło również analizę warszawskich chodników i miejsc parkingowych. Chlewicki wyjawił, że w centrum miasta znajduje się dużo wielopoziomowych parkingów, które nie są wykorzystywane. W zamian kierowcy wolą parkować na chodnikach. "Niestety w Polsce przyzwyczailiśmy się do tego, że za parkowanie nie płaci się wcale albo bardzo mało" – podsumowuje.