"Kuchenne rewolucje": Szokująca prawda wyszła na jaw? Widzowie byli okłamywani?

Czy niewygodna prawda na temat programu Magdy Gessler właśnie wyszła na jaw? "Kuchennym rewolucjom" zarzucono zatrudnianie statystów. Dziennikarz jednego z tabloidów zauważył, że w ostatnim odcinku w roli kelnera występował mężczyzna, który wcześniej w tym samym programie pojawił się na ekranie w nieco innych okolicznościach...

Największy hit TVN

„Kuchenne rewolucje” to od kilkunastu sezonów hit TVN-u. Program niezmiennie cieszy się dużą popularnością i równie sporą sympatią widzów. Ci pokochali show przede wszystkim za naturalność Magdy Gessler, która zawsze podkreślała, że „Kuchenne rewolucje” nie są w żaden sposób reżyserowane. „Biję talerze kiedy trzeba, nie pod publikę” – pisała niedawno na swoim Facebooku restauratorka. „Często słyszę, że Magda dostaje od nas jakiś scenariusz. To bzdura! Ona przed każdym odcinkiem zna tylko adres, nie wie nawet, jak nazywają się bohaterowie i jaki mają problem. Ale kiedy siada i zaczyna rozmawiać z ludźmi, błyskawicznie czyta im w myślach. Ona ma jakieś nieprawdopodobne radary, intuicyjnie stawia diagnozy i natychmiast wie, co trzeba zmienić” – mówił jakiś czas temu również pracownik produkcji „Kuchennych rewolucji” w rozmowie z „Party”. W ostatnim odcinku programu zdarzyło się jednak coś, co zdaniem jednego z dziennikarzy „Faktu” podało tę wypowiedź w wątpliwość.

„Kuchenne rewolucje” ustawiane?

Bartosz Pańczyk na swoim profilu na Facebooku zauważył, że jedna z pojawiających się na ekranie postaci wystąpiła w dwóch różnych rolach, sugerując przy tym, że produkcja może wynajmować do programu statystów. „Kuchenne rewolucje”, odcinek z ostatniego czwartku. Jedna osoba i dwie role życia. Na górze gość kolacji rewolucyjnej, a na dole kelner, gdy Magda Gessler przychodzi sprawdzić po trzech tygodniach, czy rewolucja się udała. Czy TVN zatrudnia do tego programu statystów?” – zapytał dziennikarz.

W końcu na swoje pytanie uzyskał również odpowiedź – i to od samego zainteresowanego. „Misiu kochany, pracowałem w tej restauracji trzy lata, zrezygnowałem i wróciłem, bo mnie o to poproszono, i nie bronię TVN. Ale nie lubię głupich komentarzy, jak się nie zna sytuacji. Lepiej zająć się poważniejszymi problemami niż stacja telewizyjna” – napisał mężczyzna „o dwóch tożsamościach”, ucinając tym samym spekulacje na temat tego, czy program rzeczywiście mógłby być ustawiany.

Zobacz także