Nie ma deszczu, nie ma grzybów!
Jeszcze kilka tygodni temu grzybiarze wracali z polskich lasów z pełnymi koszami. Niestety od pewnego czasu coraz trudniej znaleźć dorodne grzyby, bo te nie chcą rosnąć w obecnych warunkach: wilgotne i chłodne noce w opozycji do ciepłych i suchych dni nie stwarzają dobrych warunków pogodowych dla rozwoju grzybni. Stąd też miłośnicy borowików, prawdziwków czy podgrzybków muszą liczyć się z ich żmudnym poszukiwaniem. Nie pomaga także brak opadów:
„Patrząc na obecną ilość opadów deszczu, nie spodziewamy się tłumów usatysfakcjonowanych grzybiarzy, jak w 2017 roku. Może pozostaną im jeszcze zapasy suszonych, zeszłorocznych grzybów”
– przyznał w rozmowie z „Gazetą Pomorską” Wojciech Wojtasiński, specjalista służby leśnej w Nadleśnictwie Miradz.
Ceny idą w górę
Z takiego obrotu spraw cieszą się właściciele skupów, którzy już zaczynają liczyć zyski. Jak podał „Agrobiznes”, podgrzybki w takich miejscach są nawet dwukrotnie wyższe, niż pod koniec września: ich kilogram kosztuje aż 15 zł. Za taką samą ilość kurek z kolei zapłacimy już 25 zł, czyli o 10 zł więcej, niż jeszcze trzy tygodnie temu. Czy w tym roku natura okaże się jeszcze łaskawa dla grzybiarzy i umożliwi im dobry zbiór? Mamy nadzieję, że tak się stanie i polskie lasy ponownie zapełnią się grzybami.