„Moja pasieka została zatruta”
Niecodziennego odkrycia dokonał właściciel pasieki w podrzeszowskim Chmielniku – Rafał Szela. Jak podaje portal Onet.pl, najpierw jego uwagę przykuło dziwne zachowanie owadów: powracające do uli pszczoły padały zaraz przed nim.
„To była totalna agonia. Nie miałem żadnych wątpliwości – moja pasieka została zatruta”
– Relacjonował Rafał Szela. Po dokładniejszej analizie okazało się, że sprawa dotyczy wszystkich 66 pszczelich rodzin. Co ważne, taki problem pojawił się tylko w pasiece wspomnianego pszczelarza. Po zaobserwowaniu zjawiska sprawdził on, czy na pobliskich łąkach i pasiekach prowadzono opryski. W takim przypadku dziwne zachowanie pszczół powinno być również odnotowane także w innych pasiekach, a nic takiego nie miało miejsca.
Komisja bada sprawę
Warto zaznaczyć, że pasieka pana Rafała nie była zwykłym miejscem do życia dla pszczół. Jej działalność opierała się bowiem na samym aspekcie hodowlanym, co miało stanowić zaplecze dla innych pszczelarzy w Polsce. Pszczoły należące do pana Szeli były starannie pielęgnowane, leczone i podkarmiane. Po zgłoszeniu sprawy do odpowiednich władz, na miejscu pojawili się przedstawiciele Państwowej Inspekcji Ochrony Roślin i Nasiennictwa, Powiatowej Inspekcji Weterynaryjnej, Urzędu Gminy oraz Wojewódzkiego Związku Pszczelarskiego, którzy dokonali oględzin i potwierdzili silne zatrucie owadów. Powiadomiono również policję.
„Mieliśmy 66 praktycznie przygotowanych do zimowania rodzin w ulach standaryzowanych do 5-6 ramek obsiadanych na czarno plus nadmiary pszczół na ściankach i pod daszkami uli. Teraz wciąż walczymy, by cokolwiek przetrwało zimę”
– podkreślał właściciel. Straty oszacowano na ok. 100 tys. zł.