Rodzina wracała dwoma samochodami z lotniska. Nikt nie pamiętał o córeczce

Z pewnością większość z nas pamięta historię małego chłopczyka z filmu "Kevin sam w domu", który przez nieporozumienie i wyjazdowe zamieszanie został bez opieki rodziców. Okazuje się, że prawdziwe życie pisze podobne scenariusze. Pewna rodzina, wracając z wakacji, zapomniała zabrać z lotniska 5-letnią córeczkę...

To było nieporozumienie

Do incydentu doszło na lotnisku w Stuttgarcie. Właśnie tam podróżni i funkcjonariusze zauważyli błąkającą się samotnie po terminalu małą dziewczynkę. Zaniepokojeniu policjanci zaprowadzili zdezorientowane dziecko do portowego komisariatu i rozpoczęli poszukiwania opiekunów.

Jak się okazało, usiłowania odnalezienia rodziców zakończyły się niepowodzeniem. Po kilku komunikatach podanych przez głośniki nikt się nie zgłosił po dziecko. Powód był prosty – rodzina opuściła już lotnisko.

Historia, jak z filmu

Na szczęście, po jakimś czasie, spanikowana matka dziewczynki zorientowała się, że dziecko nie dojechało do domu. Kobieta była przekonana, że po opuszczeniu samolotu rodzina, która wracała do domu dwoma samochodami, jest w komplecie. Matka wyjaśniała policjantom, że razem z partnerem podróżowali innymi autami i każde z nich było pewne, że córka jest z drugim rodzicem. Nieporozumienie sprawiło, że dziecko zostało bez opieki. Ostatecznie po dziewczynkę przyjechał ojciec.

Więcej na ten temat przeczytacie na RMF24.pl.

Zobacz także