Tego przed śmiercią pragnęła Kora. Mąż wypełni jej ostatnią wolę

Od śmierci Kory wkrótce miną dwa miesiące. Jak się okazuje, artystka, której odejście pozostanie nieodżałowaną stratą dla polskiej muzyki, pozostawiła mężowi do wypełnienia swoją ostatnią wolę. Kamil Sipowicz zadba o to, by pamięć o jego żonie pozostała żywa.

Chociaż o chorobie Kory było powszechnie wiadomo, jej śmierć była dla wszystkich szokiem. Odejście artystki było ogromnym ciosem przede wszystkim dla jej męża, z którym spędziła przecież większość życia. „W tym miejscu i w takiej sytuacji stanąć nie chciałby żaden człowiek. Ponad czterdzieści lat wspólnego życia i tak silny związek wszystkiego: ciał, dusz, świadomości, poglądów. Wydawało nam się, że jesteśmy jedną istotą” – mówił na jej pogrzebie przez łzy Kamil Sipowicz.

Ostatnia wola Kory

Mężowi artystki nie jest łatwo pogodzić się z odejściem ukochanej, jednak musi próbować znów nauczyć się żyć normalnie po tak ogromnej stracie. Sama Kora zadbała o to, by jej mąż nie poddał się, kiedy jej zabraknie. Pozostawiła mu do wypełnienia swoją ostatnią wolę. Jej realizacja zajmie Kamilowi Sipowiczowi kolejne miesiące. Jak podaje „Na żywo”, Kora życzyła sobie, by po śmierci wydał jej niepublikowane dotąd teksty jako tomik poezji. Artystka przygotowywała je na nową płytę, jednak nigdy nie udało się jej już zaśpiewać ich w studiu.

„Kora porusza w nich tematy miłości, duszy, są też motywy związane z naturą, którą tak kochała” – ujawnia źródło tygodnika. „Nie widziałem w życiu nikogo, kto miałby taką siłę życia jak Kora. Ona była kwintesencją istnienia. W ostatnim okresie robiła wszystko, żeby pokazać, że jest” – przyznawał wcześniej Kamil Sipowicz.

Póki co nie wiadomo, kiedy tomik z tekstami Kory miałby ujrzeć światło dzienne, jednak pewne jest, że jej mąż zadba, by pamięć o artystce wciąż trwała. „Na razie proszę nam pozwolić do końca przeżyć żałobę po Oldze. Później zastanowimy się nad formą, w jakiej wydamy utwory” –  podsumowała w rozmowie „Na żywo” Katarzyna Litwin, która była przyjaciółką i menedżerką zmarłej gwiazdy. 

Śmierć i pożegnanie Kory

Olga Sipowicz, występująca pod pseudonimem Kora, zmarła 28 lipca 2018 roku około godziny 5.30 rano. O jej śmierci poinformował mąż, który napisał, że zmarła „na swoim ukochanym Roztoczu w otoczeniu najbliższych osób, ukochanych zwierząt i wspaniałej przyrody”. Kora miała 67 lat, odeszła po wieloletniej walce z chorobą nowotworową. Została pochowana na Cmentarzu Wojskowym przy ul. Powązkowskiej w Warszawie.

„Wielka artystka, piosenkarka, poetka, malarka. Wyjątkowa kobieta, żona, matka, siostra, babcia, przyjaciółka. Ikona wolności. Zawsze bezkompromisowa w dążeniu do prawdy. Zaangażowana w ruch hipisowski, w działalność pierwszej Solidarności, w budowę demokracji i ruchy kobiece. Kora tworzyła pewną epokę, która wraz z jej odejściem kończy się” – tak wokalistkę Maanamu zapamiętali jej bliscy.

Ostatnie chwile artystki

W jednym z oficjalnych oświadczeń mąż artystki opowiedział o tym, jak wyglądały jej ostatnie dni. „Kora przez ostatni miesiąc była w otoczeniu rodziny, przyjaciół oraz wspaniałej opiekunki Magdy Klorek w naszym domu w Bliżowie. Miesiąc temu wzięła ostatnią chemię w Szpitalu im. Jana Pawła II w Zamościu” – ujawnił tuż po jej śmierci – „Dziękujemy pani ordynator Teresie Sosnowskiej i wspaniałej ekipie medycznej ze szpitala. Serdecznie dziękujemy też zamoyskiemu hospicjum domowemu i oddziałowi paliatywnemu w Zamościu. Dziękuję również Ani Pakule ze wsi Szewnia Dolna za pomoc”.

Przed śmiercią Kora nie przyjęła ostatniego namaszczenia. „Moja żona do końca była wierna religii słońca, wiatru i kwiatów” – wyjawił Sipowicz.

Zobacz także