Marina Łuczenko pochwaliła się zdjęciem z Liamem. Znów nie brakowało słów krytyki

Celebrytka co jakiś czas spotyka się z krytyką. Internauci nie szczędzą Mariny pod wieloma względami. Ostatnio piosenkarka została skrytykowana za chwalenie się sylwetką w dwa miesiące od porodu. Teraz internauci znaleźli kolejny powód, by wieszać na niej psy. Tym razem poszło o ubranie Liama.

Jak zapowiedziała, tak się stało. Marina nie pokazuje twarzy Liama, choć świeżo upieczona mama nie może się powstrzymać od chwalenia się rosnącą pociechą. Syn celebrytki i piłkarza ma już bowiem 2,5 miesiąca. To skłoniło Marinę by pochwaliła się zdjęciem z dzieckiem. Większość fanów zachwyciła się tym obrazkiem szczęśliwej matki z Liamem. Pojawiły się komentarze, że piosenkarce służy macierzyństwo. Jednak część internautów zwróciła uwagę na różnicę w ubiorze żony Szczęsnego i jej dziecka. Marina bowiem do zdjęcia stanęła w topie, a Liam ubrany był w pluszową bluzę. 

Sporna bluza

W przypadku Mariny internauci są w stanie znaleźć najmniejszy powód, by się przyczepić. Nie tak dawno Łuczenko została skrytykowana za chwalenie się uzyskaniem świetnej sylwetki w dwa miesiące po porodzie. Teraz sprawa po raz kolejny związana jest z dzieckiem Szczęsnych. Poprzednio Marinie oberwało się za ukrywanie twarzy Liama. Teraz poszło o sposób, w jaki go ubiera. Według części internautów, celebrytka za ubrała chłopca za… ciepło. Liam jest bowiem ubrany w pluszową bluzę, a świeżo upieczona mam postawiła tylko na top.

"Hmm, ty masz krótki rękaw, a miś futro... coś mi nie pasuje...", "Przede wszystkim dziecka nie wolno przegrzewać, a to rodzice robią notorycznie. Każdy lekarz z aktualną wiedzą powie ci, że lepiej, żeby dziecku było chłodniej niż zbyt ciepło", "Dokładnie tak, lepiej przechłodzić niż przegrzać, ale niektórzy przesadzają, a potem płacz, bo dzieci chorowite, bo zero hartu i przegrzanie", "A bluza to tylko do sesji zdjęciowej? Bo chyba za ciepło mu" – zwróciła uwagę część komentujących.

Choć nie brakowało komentarzy, które murem stanęły za Mariną, to sama artystka postanowiła odnieść się do zarzutów. Żona Szczęsnego wyjaśniła, że zdjęcie zostało zrobione w deszczowy dzień tuż przed wyjściem na spacer. "Wychodziliśmy na spacer w deszczowy dzień... było 15/20 stopni. Słodko wyglądał więc szybciutko zrobiliśmy zdjęcie pamiątkowe" – stwierdziła Marina, dodając, że sama ubiera się w ostatniej chwili: "Ja ubieram bluzę w ostatniej chwili... właściwie ściągnęłam ją do zdjęcia, żeby szczuplej wyglądać. Ot cała filozofia".

Jeden szczegół

Jakiś czas temu żona Szczęsnego pochwaliła się nagraniem, na którym nie zabrakło Liama. Świeżo upieczona mama stoi na tle samolotu z nosidełkiem w ręce. Umieszczony w nim chłopiec ma jednak zakrytą twarz. Zamiast buzi Liama oglądamy naklejkę w kształcie głowy pandy. Ten szczegół nie przypadł do gustu internautom, którzy mają już dość celebryckiego ukrywania twarzy pociech. Zwrócili oni uwagę na to, że gwiazdy większego formatu nie mają takich fanaberii.

"Zaczyna się niepokazywanie twarzy dziecka. Myślisz, że to takie modne zakrywanie jakimiś głupimi minkami", "To po co w takim razie w ogóle pokazywać zdjęcia z dzieckiem? Jakby naprawdę nie chciała pokazywać zdjęcia, to mogłaby dodawać zdjęcia niezwiązane z nim, bez jakiegoś śmiesznego zakrywania twarzy albo dodawania naklejek. Ich po prostu jara to, że inni są ciekawi, jak wygląda. Jeśli się ze mną ktoś nie zgadza, to niech mi LOGICZNIE wyjaśni PO CO dodawać zdjęcia z jakimś fragmentem? Nie lepiej w ogóle unikać takich zdjęć i tym samym gównoburzy? Bez sensu argument "chroni wizerunek"...", "Wielkie gwiazdy jak Messi czy Ronaldo nie zakrywają swoich dzieci, a wy to robicie nie wiedząc czemu... Troszkę to dziwne i nie wiem, co wam to da, może liczycie na okładkę za milion", "Nie rozumiem po co wstawiać zdjęcie z dzieckiem, skoro się je zakrywa. Równie dobrze można zrobić je sobie samej", "Nie widzę sensu wstawiania fotek z dziećmi tylko po to, aby potem zakryć ich twarz… Niech sobie te zdjęcia zostawi do albumu rodzinnego, a tak to wygląda co najmniej dziwnie i mam wrażenie jest to coś w stylu 'zobaczcie jestem dobrą mamą, nie zostawiam dziecka, tylko biorę go wszędzie to co. że wstawiam sobie z nim zdjęcie .na którym go nie widać' Rozumiem, że nie chce pokazywać twarzy i nie ma w tym nic dziwnego, ale niech zdjęcia wstawia takie, na których jest sama..." – pisali internauci, którzy mają dość ukrywania twarzy dziecka lub pokrętnego pokazywania dziecka. Niektórzy zwrócili nawet uwagę na to, że woleliby już, żeby celebrytka w ogóle nie chwaliła się zdjęciami z dzieckiem.

Oczywiście negatywne komentarze spotkały się z odpowiedzią osób, które rozumieją podejście Mariny. Tłumaczyły one przede wszystkim, że najwyraźniej para postanowiła nie rozporządzać wizerunkiem pociechy, zanim ta sama nie podejmie świadomej decyzji. Również poruszona została kwestia bezpieczeństwa dziecka – w końcu w internecie nie brakuje pedofilii.

Poznamy Liama?

Choć Marina pokazała już częściowo twarz dziecka, to najwyraźniej był to jednorazowy wyskok. Ostatnio żona Szczęsnego pochwaliła się nagraniem, na którym znów nie zabrakło Liama. Świeżo upieczona mama stoi na tle samolotu z nosidełkiem w ręce. Umieszczony w nim chłopiec ma jednak zakrytą twarz. Zamiast buzi Liama oglądamy naklejkę w kształcie głowy pandy. Ten szczegół nie przypadł do gustu internautom, którzy mają już dość celebryckiego ukrywania twarzy pociech. Zwrócili oni uwagę na to, że gwiazdy większego formatu nie mają takich fanaberii. Niektórzy wręcz stwierdzili, że woleliby już, żeby celebrytka w ogóle nie chwaliła się zdjęciami z dzieckiem. Marina zdecydowała odpowiedzieć na falę hejtu, która pojawiła się na jej Instagramie. Opublikowała osobny wpis, w którym poruszyła kwestię pokazywania twarzy dziecka. Jak się okazuje, celebrytka nie zamierza ujawniać wizerunku Liama.

"Specjalnie ucięłam ze zdjęcia Liama żeby Was nie stresować" – zaczęła Marina od przytyku w stronę osób, które  sugerowały, by piosenkarka nie pokazywała w ogóle dziecka, jeśli zamierza zakrywać jego twarz. – "A tak serio? Dajcie sobie co poniektórzy spokój z pytaniami, dlaczego nie pokazuję twarzy mojego dziecka. Jeżeli komuś trzeba tłumaczyć, dlaczego tego nie robię, to nie ma sensu nawet wchodzić w dyskusję. Takiego wyboru dokonała większość mam, które funkcjonują w świecie medialnym – wyjaśniła dosadnie, dodając, że "dla większości mam jest to oczywista sprawa": "Na całe szczęście dla mnie, jak i dla większości tutaj obecnych mam i nie tylko, jest to oczywiste i nie jest to żadna fanaberia. Nie będę również prowadziła swojego profilu w taki sposób, by ku zadowoleniu nielicznym udawać, że w moim życiu nic się nie zmieniło, bo tak nie jest" – postawiła sprawę jasno, na koniec przypominając niezadowolonym, że wcale nie muszą obserwować jej profilu: "Wszystkich nie zadowolę, nawet nie próbuję, tak więc przypominam, że obserwowanie tego profilu nie jest obowiązkowe".

Zobacz także