Williams wyznał, że walczy z problemami natury psychicznej: „Mam chorobę, która chce mnie zabić i jest w mojej głowie, więc muszę się przed tym uchronić. Czasami to wszystko mnie przytłacza. Innym razem żyję w rozkoszy i jest cudownie”.
Artysta przyznaje, że jego problemy nie są kwestią ostatnich miesięcy czy nawet lat. Pierwszy raz uświadomił sobie, że coś jest nie tak, mając 19 lat. Wtedy brał leki, nie stronił od narkotyków, jednak jeszcze wtedy nie było to dla niego chorobą. Dopiero w 2007 roku poszedł na odwyk – w dniu obchodów swoich 33. urodzin twierdził już, że dzielą go „24 godziny od śmierci”.
Jesienią ubiegłego roku, media obiegła wiadomość o ciężkim stanie zdrowia muzyka – wówczas przez miesiąc leczył się na oddziale intensywnej terapii – wtedy lekarze zdiagnozowali u niego nieprawidłowości w mózgu: „Kiedy jesteś na tej planecie od 43 lat, zdajesz sobie sprawę, że nawet jeśli masz wszystko, nie jesteś niepokonany” – przyznał.
Leczenie i walka z chorobą to dla Williamsa priorytetowa sprawa. Dodaje też, że gdyby nie żona – amerykańska aktorka Ayda Field – byłoby znacznie gorzej. To ona uratowała mu życie i dzięki niej wierzy w to, że potrafi funkcjonować bez narkotyków. Para wzięła ślub w 2010 roku. Poznali się w trudnym momencie jego uzależnienia – muzyk przyznaje: „kwiliłem wtedy jak kurczak”, a ona okazała się cudownym człowiekiem: „Pielęgnowała mnie, dała mi dokładnie to, czego potrzebowałem w tej chwili, trochę miłości. Widziała mnie w najgorszym momencie”.
Muzyk aktualnie koncertuje w Australii, dając występy w ramach tournée „The Heavy Entertainment Show”.