Wiecie, czego nie może zabraknąć na wigilijnym stole na Podkarpaciu? Będziecie zaskoczeni!

Wszyscy wiemy, że kapusta, kasza, miód czy mak to potrawy to potrawy, które od stuleci jadane są obowiązkowo podczas wigilijnej wieczerzy. Jednak w tradycji ludowej Podkarpacia na wigilii nie mogło zabraknąć również chleba, czosnku i jabłka.

Wśród potraw obecnych na kolacji wigilijnej powinno być wszystko to, co się rodzi w lesie, sadzie, ogrodzie i na polu, czyli w środowisku bliskim człowiekowi, z którego czerpie on na co dzień pożywienie. Absolutnie zabronione było podawanie potraw pochodzących z wody, a także picie samej wody. Wierzono bowiem, że woda jest siedliskiem złych mocy, demonów, które mogą zagrażać człowiekowi. Miód natomiast, uważany od wieków za napój bogów, miał zapewnić dobrobyt, pomyślność, zdrowie, a także ochronę przed demonami. Z kolei mak, który ma właściwości usypiające, uważany był za symbol łączności ze światem zmarłych. Chodzi o to, że podczas snu, który jest nazywany "bratem śmierci", człowiek przenosi się w inny wymiar.

Na wieczerzy wigilijnej nie mogło zabraknąć również chleba, aby nie brakowało go w następnym roku. W tradycji łemkowskiej wypiekano na tę okazję specjalny chleb ze wszystkich rodzajów zbóż, tzw. kraczun. W jego skórce formowano zagłębienie i wkładano tam czosnek. Takim chlebem dzielono się przed wigilią. Tradycja jedzenia nieobranego czosnku, czyli w koszulce, jest nadal praktykowana w niektórych okolicach. Jak mówił, dawniej przed wieczerzą nie wypatrywano, jak dzisiaj, pierwszej gwiazdki. Wigilię rozpoczynało wejście gospodarza, który wnosił jeden lub cztery snopy zboża różnych gatunków i ustawiał je w kątach izby, a następnie zapraszał na wieczerzę. Wtedy dzielono się opłatkiem maczanym w miodzie i równocześnie jedzono właśnie czosnek.


 

Zobacz także