Gessler odwiedziła Sosnowiec i pizzerię "Magiliana". Właściciel lokalu, Marcin, nie jest zawodowym kucharzem ani restauratorem. Jego pasja do kuchni narodziła się we Włoszech, które często odwiedzał. Kiedy Magda Gessler pojawiła się pod restauracją, myślała, że Kuchenne Rewolucje odbędą się w zakładzie pogrzebowym - takie skojarzenie wzbudzał czarno-biały napis prezentujący nazwę restauracji. Okazało się, że w środku lokalu śmierdzi trupem... Podane dania były niejadalne, głównie ze względu na złej jakości produkty.
Restauratorka postanowiła dać Marcinowi nauczkę i zmusiła go do zjedzenia 2 kilogramów ohydnego i taniego salami, którego używa. Właściciel próbował przekonać Gessler, że salami nie jest aż tak złej jakości i podjął wyzwanie. Szybko jednak przyznał restauratorce rację.
Dużo zamieszania wprowadzała Iwona, która obrażała swojego partnera. Nie mogła zrozumieć dlaczego się poniża, nazywała go ciamajdą. Iwona bała się także o swoją reputację na osiedlu.
Mimo początkowego oporu, Kuchenne Rewolucje znowu zakończyły się sukcesem! Mury przed lokalem zostały wymalowane kolorowymi graffiti. Na kolacji było tłumnie, a zaproszeni goście nie szczędzili pochwał. Restauracja zmieniła nazwę na "Cibo Pazzesco" a Magda Gessler szczerze poleca lokal.