Właściciel lokalu, 53-letni Jacek, założył restaurację "Stare mury" ze swoją 31-letnią partnerką, Anią. Jak twierdziła obsługa, jedzenie jest dobrej jakości i przygotowywane na bieżąco. Co do tego Magda Gessler miała duże wątpliwości już po spróbowaniu pierwszego dania...
Restauratorka spróbowała czerwonego barszczu z "gumowymi uszkami". Pizza nie była włoska, lecz amerykańska... na bardzo grubym cieście. Placek ziemniaczany był niejadalny, sos grzybowy zrobiony został na bazie starych pieczarek, a gulasz był praktycznie bez mięsny. Po tej prawdziwej polsko-włosko-amerykańskiej uczcie, przyszedł czas na prawdziwe, ociekające tłuszczem rarytasy. Restauratorka dostała smażone na głębokim oleju fileciki, którym towarzyszyła zepsuta marchewka. "Zostałam poczęstowana tak, jakbym była wrogiem" - skwitowała pierwszy dzień rewolucji.
Sprzątanie kuchni okazało się bardzo gruntowne! Należało wyrzucić wszystkie mrożonki, których ilość była imponująca. Restauratorka próbowała też usunąć brud ze spalonch garnków i patelni. Jak stwierdziła - do tego przydało się jej wykształcenie: "Studiowałam rzeźbę - akurat to zadanie dla mnie".
Restauracja zmieniła nazwę na "Utarte". Goście komplementowali wystrój, który także przeszedł diametralną zmianę. Na uroczystej kolacji podano śledzia w tartej marchewce, następnie zupę krem z młodych jarzyn i chrzanu oraz placki z gulaszem pomarańczowym. Zwieńczeniem był przysmak regionu - ziemniaki po cabańsku.
Magda Gessler wróciła do restauracji po 8 tygodniach. Była zachwycona - nie tylko wyglądem dań i ilością, ale przede wszystkim ich smakiem!
Kolejna rewolucja udana!