32-latka oddała dziecko do okna życia. Teraz żałuje i chce je odzyskać

Na początku tego miesiąca zakonnice ze Zgromadzenia Sióstr Kanoniczek Ducha Świętego, które zajmują się Domem Samotnej Matki Caritas w Gdańsku Matemblewie, znalazły w oknie życia małą dziewczynkę. Kilka dni później zgłosił się ojciec, który przekonywał, że nie miał pojęcia o planach żony na oddanie córki. Kobieta natomiast wyznała, że była ofiarą przemocy ze strony partnera, z którym jest w trakcie rozwodu. Wersje wydarzeń rodziców diametralnie się od siebie różnią. Oboje liczą, że odzyskają Sarę.
Dziewczynka znaleziona w oknie życia, fot. East News

Dziewczynka znaleziona w oknie życia

W grudniu zakonnice prowadzące Dom Samotnej Matki Caritas usłyszały alarm. O godzinie 20:45 siostra Lucjana, która pełniła dyżur na tzw. furcie, pobiegła do okna życia. Tam czekała na nią mała dziewczynka. Po zbadaniu dziecka oszacowano, że może mieć około 11 miesięcy.

„Było mi podwójnie przykro, że takie duże dziecko ktoś musiał zostawić. Serce biło mi jak oszalałe, nogi miałam jak z waty. Zrobiłam się nagle taka bezradna. Myślę sobie: Boże, co się musiało stać, jaki dramat ktoś przeżywa, że oddał takie dziecko” – mówiła siostra Lucjana w rozmowie z Faktem.

Siostry zakonne nazwały dziewczynkę Helenką, ale kilka dni później dowiedziały się, że ma na imię Sara.

Ojciec dziewczynki komentuje zachowanie żony

Na komisariat zgłosił się pan Marcin, podający się za ojca dziecka. Z jego relacji wynika, że zostawił Sarę „na kilka godzin pod opieką mamy”. Ta „bez jego wiedzy i zgody” oddała dziecko do zakonnic. Cała sytuacja wydarzyła się, gdy para była w trakcie rozwodu. W rozmowie z Faktem ojciec powiedział, że żona w listopadzie zostawiła jego i córkę na kilka dni. Podobno chciała „wolności” i „imprezowania”. Twierdził również, że „to nie jest żadna depresja poporodowa. Ona zrobiła to świadomie, chciała zrobić mi na złość”. Mało tego, mężczyzna przekonuje, że partnerka miała problemy z „ćpaniem”.

Okazało się, że ćpa. Myślałem, że ona chce się zmienić. Ona mnie niszczyła, nie mówię, że jestem idealny, znikała na noce, niby jeździła na taksówce. Wszystkie swoje fundusze inwestowałem w nią i dzieci, także w jej dzieci z pierwszego małżeństwa, a ona pół roku temu zaczęła znikać z domu – mówił.

Tata liczy na to, że córka wróci z rodziny zastępczej do niego.

Ewelina Ślotała nie żyje. Matka ujawnia przyczynę śmierci pisarki
Wczoraj wydawnictwo Prószyński i S-ka przekazało przykre wieści. Nie żyje 35-letnia Ewelina Ślotała, autorka książki „Żony Konstancina”. Mama kobiety, pani Wanda, ujawniła, co było przyczyną jej śmierci.

Matka żałuje, że oddała córkę. Wspomina o przemocy ze strony męża

Wspomniany serwis porozmawiał również z matką. Ta natomiast przedstawiła zupełnie inną wersję wydarzeń, zgodnie z którą pan Marcin jest „niebezpiecznym człowiekiem”, który znęcał się nad nią psychicznie i fizycznie.

Mój mąż to toksyczny i niebezpieczny człowiek. Zrobi wszystko, żeby mnie dręczyć dalej, żeby mnie zniszczyć, codziennie dostaję SMS-y, że wszystko zrobi, bym się zabiła w końcu. Wie pani, jak to jest wychodzić z domu i oglądać się za siebie – mówiła portalowi.

Mama Sary wspomniała też o tym, że w listopadzie partner wyjechał do rodziców i zostawił ją z dziećmi „na ulicy”. Wtedy sama powiedziała mu, że odda Sarę do okna życia, aby miała miejsce, w którym będzie bezpieczna. W odpowiedzi miała usłyszeć, że jego to nie obchodzi.

Kiedy ostrzegłam, że oddam dziecko do okna życia, bo tam będzie bezpieczne, to napisał, że go to nie obchodzi, bo on dzieckiem nie będzie się zajmował.

32-latka przekonuje, że żałuje zostawienia dziewczynki w oknie życia. Zapowiada, że będzie walczyć o jej odzyskanie, ponieważ w tamtej chwili nie myślała racjonalnie i była wykończona psychicznie.

„Nie mam pojęcia, co we mnie wstąpiło tamtego dnia, to był impuls, zostałam sama bez środków do życia, bez dachu nad głową, znów słyszałam wyzwiska, groźby, obelgi, zwyczajnie przeszłam załamanie psychiczne, nie myślałam racjonalnie, dlatego oddałam Sarę siostrom zakonnym, by była bezpieczna”

Będę walczyć o córeczkę. Walczę od początku! To był impuls, przeszłam załamanie nerwowe, mąż znęcał się psychicznie nad nami i fizycznie, co potwierdziły moje dzieci z pierwszego małżeństwa – mówi.

Dziecko w oknie życia: komentarz policji

Asp. Szt. Mariusz Chrzanowski, oficer prasowy Komendanta Miejskiego Policji, w rozmowie z Faktem ujawnił, że w rodzinie nie była prowadzona procedura „Niebieskiej karty”. Na komisariat nie trafiło też ani jedno zawiadomienie dotyczące przemocy.

Sprawą zajmuje się policja w Gdańsku oraz tamtejszy sąd, który zadecyduje o losach dziewczynki. Batalia o opiekę nad nią trwa.

Czytaj dalej:
Polecamy

Więcej z kategorii: Hot news

Najchętniej czytane